Elektroniczny dobrobyt

Za oknem wiosna, w portfelu dobrobyt, bo przy tak dużej frekwencji na otwarciu supermarketu nadużywane ostatnio słowo na “k” wydaje się mocno nie na miejscu. Czy każdą złotówkę przed wydaniem ogląda się kilkakrotnie? – Raczej nie. Tylu ludzi przyszło dzisiaj żeby coś kupić. Jak widziałam jak telewizory ładują do auta, po trzy, po cztery no to chyba nie – odpowiada Agata Górkowska, klientka.
Ale wytrawni zakupowicze mają swoje sposoby. Porównać, pokręcić, choć najważniejsze to nie dać ubiec się innym. Grażyna Spora kupiła jeden z ostatnich telewizorów. – Trzeba wcześnie wstać, żeby coś mieć. Kto długo śpi, to musi później zapłacić swoją cenę. A kto wcześnie wstaje swoją cenę musi wystać na mrozie. Samowolki nie było, była za to ochrona. – Na łokcie to nie, w ten sposób nie. Dostanie się, to się dostanie, nie będzie to nie.
A jak się nie uda dokonać zakupu, to pozostanie przygoda życia. Bo w niektórych przypadkach zakupy okazują się prawdziwym wyzwaniem. – Pierwsi klienci, mamy takie potwierdzone sytuacje pojawili się od 4 nad ranem. Sklep otworzył się o godzinie 7 rano i już o tej porze było około 1000 osób – informuje Tomasz Bławat, dyrektor tyskiego Saturna. Kryzys w pełni. Wątpliwości co do zasady zastaw się a postaw się w polskim wydaniu nie ma socjolog dr Krzysztof Łęcki. – To jest wyposzczone społeczeństwo przez lata realnego socjalizmu i jak widać ta uciecha, którą dają zakupy i ta uciecha posiadania coraz to nowych rzeczy nie jest do zbicia nawet przez kryzys.
A więc Polak potrafi… wydawać pieniądze.