RegionWiadomość dnia

Dramat emerytowanego górnika. Mieszka w altance. Od kilku dni nic nie jadł i nie pił. Prezes katowickich ogródków działkowych zabrania z nim kontaktu

Strzeżony lepiej niż niejeden groźny bandyta. – Ten Pan sobie nie życzy, żeby go odwiedzać. – Chciałbym to od niego usłyszeć. – Tego pan nie usłyszy, bo musiałby pan tam wejść, a ja tutaj nie wpuszczę. Jak przyjdzie policja będziemy rozmawiać – usłyszał nas reporter. Ale nawet interweniujący w sprawie pana Jana policjanci, prezesa ogródków działkowych w Katowicach-Brynowie nie przekonali. Nasza ekipa do chorego mężczyzny mieszkającego w altanie wejść nie mogła. – Chciałam wejść w niedzielę o 12 do niego, zapytać, czy nie chce coś do zjedzenia czy cokolwiek, to mi powiedział – niech ten człowiek zdechnie – mówi Ilona Szultka, mieszka w sąsiedztwie ogródków działkowych.

 

Odwiedzać nie mogą go również znajomi, mimo że jak twierdzą, działkowiec od ponad tygodnia nic nie pił i nie jadł. – Ósmy dzień bez picia, bez napojów, bez niczego, nie mogłem tego ścierpieć, dlatego zadzwoniłem po telewizję – mówi Marian Arabasz, mieszka w sąsiedztwie ogródków działkowych.

 

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Po naszej interwencji do schorowanego mężczyzny dotarło w środę pogotowie. 55-letni emerytowany górnik jest bardzo chory i zniedołężniały. – Ten mężczyzna jest w poważnym stanie, to była nasza druga wizyta w tym miejscu. Niestety – i za tym razem – pisemnie odmówił zabrania go na leczenie, nawet dokładnie nie można było go zdiagnozować – informuje Jerzy Wiśniewski, Wojewódzkie Pogotowie Ratunkowe w Katowicach. Odmawia nie tylko lekarzom. – Nie chce z nikim rozmawiać, nie chcę żadnej pomocy taką mamy obecnie sytuację. Na którą pomstują zaniepokojeni losem pana Jana sąsiedzi.

 

Mimo że mężczyzna mieszka w okolicy działek, do swojego mieszkania wracać nie chce. Do tej pory nie interesowała się nim również najbliższa rodzina. A siłą z altany zabrać go nie można. – Ma pełne prawo, żeby tam przebywać. Posiada pełną zdolność prawną, posiada stałe miejsce zameldowania, nie jest to osoba bezdomna i jest wolna. Ma prawo przebywać na terenie ogródków działkowych, nie mamy powodu, żeby go inwigilować, niepokoić – tłumaczy Piotr Piętak, z-ca komendanta Straży Miejskiej w Katowicach.

 

Chyba, że przebywa tu dłużej niż cztery dni. Z relacji jego znajomych wynika, ze Pan Jan w altanie pomieszkuje już od 10 lat. W ostatnich dwóch tygodniach swojej działki nie opuszczał na krok. – Na piśmie upominamy taką osobę do przywrócenia stanu zgodnego z prawem, czyli zaprzestania zamieszkiwania. Jeżeli to jest bezskuteczne, to wówczas wiąże się to z największą sankcją, jaką możemy zastosować, czyli wypowiedzenie umowy dzierżawy działkowcy – wyjaśnia Krzysztof Tekla, Polski Związek Działkowców w Katowicach.

 

Ostatecznie może mu grozić nawet eksmisja, do której zdaniem sąsiadów, mężczyzny doprowadzić chce prezes ogródków działkowych. – Kiedyś prezes chciał mieszkanie od tego Pana, a teraz po prostu przypuszczam, że chce tego ogródka. Przy policji to samo powiedział: ja taki i tak go stąd wypier… – mówi Ilona Szultka, mieszka w sąsiedztwie ogródków działkowych. Rodzina, która odwiedziła dziś pana Jana w altanie, podobno obiecała policji w końcu się nim zająć.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button