Eugeniusz Groźny

Oficjalna strona, osoba jak najbardziej publiczna i… prośba dość niecodzienna. Prezydent Świętochłowic na stronie interentowej wzywa mieszkańców do składania donosów. – Jeżeli będziecie słyszeć jakieś plotki, oczerniania mojej osoby, to proszę was, zwróćcie się do mnie, poinformujcie mnie o tym, bo ja chcę zastosować kroki prawne – wzywa na materiale filmowym zamieszczonym na stronie urzędu prezydetn Moś. I tym sposobem po pracownikach urzędu przyszła kolej na mieszkańców Świętochłowic.
Jest odprawa naczelników i są wskazane instrukcje, jak należy się zachowywać, a po odprawie… pismo do Rady Miasta, zgodnie, z którym pytać o sprawy miasta radni mogą wyłącznie prezydenta, a urzędnicy na ich udzielenie muszą mieć jego zgodę. I choć radnym może to utrudniać życie, decyzja jest uzasadniona – tłumaczą prawnicy. – Kieruje wszystkim, całym urzędem i dlatego pan prezydent powinien mieć prawo wglądu w to, co się w urzędzie dzieje, co robią urzędnicy, gdzie, komu i jakich informacji udzielają – wyjaśnia Andrzej Skrzypek, radca prawny UM w Świętochłowicach.
Ale dekret, nawet zgodny z prawem, samorządową układankę może zburzyć. – Normą prawną nie ureguluje się czegoś takiego jak takt, jak kultura prawna, czegoś takiego jak kultura osobista. Bo to się przenosi na aspekty rządzenia – uważa prof. Czesław Martysz, prawnik, specjalista z zakresu prawa samorządowego.
Kiedy zmieniło się oblicze rządów – nie ma wątpliwości rzecznik prasowy miasta. – Kiedy nastąpiła zmiana układu sił w radzie miejskiej i większość uzyskała ta część, która nie podziela poglądów pana prezydenta i występuje przeciwko jego planom – stwierdza Roman Penkała, rzecznik prasowy UM w Świętochłowicach.
Ale ograniczenia nie dotyczą wyłącznie rady. Urzędowe korytarze szumią od plotek o zakazie współpracy z organizacjami pozarządowymi innymi niż stowarzyszenie “Wspólne Świętochłowice”. Jego szefem jest nie kto inny jak Eugeniusz Moś. Podobno właśnie dlatego na plakacie próżno szukać nazwy stowarzyszenia, które imprezę organizuje. – Nie było to mile widziane ze strony Urzędu Miasta, bo nie jesteśmy odbierani jako organizacja, która sprzyja prezydentowi, aczkolwiek tak nie jest, bo my w żaden sposób nie atakujemy ani pracy prezydenta, ani działań urzędu – tłumaczy Dariusz Jurczyk ze Stowarzyszenia “Wspólne Świętochłowice”.
A jak mówią niektórzy, żeby prezydentowi podpaść – wystarczy niewiele. – Ja uważam na słowa, ważę słowa, bo nie chcę jednego słowa za dużo powiedzieć, bo wiem, jakie konsekwencje użycia wyrazu nieodpowiedniego mogą powodować – przyznaje Andrzej Szaton, przewodniczący Rady Miejskiej.
Niestety o żadnym z zarzutów prezydent nie porozmawiał, bo nie znalazł na to czasu.