Festiwal Biegowy w Katowicach

Wszystko rozpoczęło się wczoraj o godzinie 20:00. Dziś dobiegł końca bieg 24 godzinny. Bieg, którego pokonanie wymagało żelaznej kondycji, a także umiejętności oszczędzania organizmu. – W biegu 24-godzinnym nie ma taktyki. Trzeba to po prostu przejść, przebiec bardzo wolno. Przede wszystkim bardzo wolno. Większość, szczególnie młodych biegaczy, próbuje przebiec to za szybko. A za szybko kończy się po 20, 80 km – mówi Jerzy Sztyglic. A do zaliczenia biegu, zawodnicy musieli przebiec co najmniej 115 km. 24-godzinny bieg wywarł ogromne wrażenie na Mistrzyni Świata w biegach tyle, że narciarskich – Justynie Kowalczyk. – Jestem niesamowicie pełna podziwu dla tych ludzi, co pobiegli. Dla mnie nie do pojęcia 24 godziny biegać bez przerwy. A dla kogoś takiego jakim jest rektor nasz, człowiek niesamowity, ze stali, który nigdy nie miał do czynienia z wielkim sportem i nagle 24 godziny… No po prostu musiałam to zobaczyć.

Oddanie hołdu zmarłemu 20 lat temu Jerzemu Kukuczce to jedno, a pomoc finansowa fundacji “Iskierka” to drugie. Dla tego szczytnego celu biegał rektor katowickiej akademii wychowania fizycznego, Zbigniew Waśkiewicz. Każdy przebiegnięty przez rektora kilometr, to dodatkowo pieniądze dla fundacji. Po to… – Żeby dzieci, które mają nowotwory, miały pieniążki, żeby można im pomóc. Ale też dla samego siebie, żeby sobie coś udowodnić. Dużym powodzeniem cieszył się dziś także Drużynowy Maraton Kukuczki. Uwagę wszystkich zwrócił Paweł Maj, który dystans postanowił pokonać na boso. W podzięce dla rodziców adopcyjnych. – Tata mi zmarł w 1999 roku. Mama w 2007 roku, w lutym. I po dziewięciu miesiącach jak mama zmarła, od 4 listopada, biegam boso w dowód wdzięczności za dar opieki od rodziców. Zawsze jak biegam to mam przy sobie zdjęcie rodziców ślubne.

Festiwal Biegowy dobiegł już końca i wytrwałym biegaczom nie pozostaje nic innego, jak czekać na kolejny. Bo jak powiedział John Bringham: “Nie jest cudem, iż dobiegłem do mety. Cudem jest, że miałem odwagę stanąć na starcie.”