Sport

Feyenoord 0-1 Lech Poznań

Feyenoord Rotterdam – Lech Poznań 0:1 (0:1)

Bramka: 0:1 Ivan Djurdjević (27-głową).

Żółte kartki: Theo Lucius, Andre Bahia (Feyenoord), Ivan Djurdjević, Sławomir Peszko (Lech).

Sędziował: Paolo Dondarini (Włochy). Widzów: 23 tysiące.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Feyenoord: Henk Timmer – Dwight Tiendali, Timothy Berjick, Andre Bahia, Kevin Wattamello – Georgino Wijnaldum (65-Michał Janota), Karim El Ahmadi (56-Kelvin Leerdam), Theo Lucius, Leroy Fer (65-Kermit Erasmus), Luigi Bruins – Roy Maakay.

Lech: Ivan Turina – Grzegorz Wojtkowiak, Manuel Arboleda, Zlatko Tanevski, Ivan Djurdjević – Sławomir Peszko, Rafał Murawski, Semir Stilić (70-Tomasz Bandrowski), Jakub Wilk – Robert Lewandowski (90+2-Piotr Reiss), Hernan Rengifo (90-Marcin Kikut).

Lech Poznań jako pierwszy polski zespół uzyskał awans z rozgrywek fazy grupowej Pucharu UEFA. Piłkarze “Kolejorza” wykonali w Rotterdamie sto procent planu – pokonali Feyenoord 1:0, a gola na wagę awansu zdobył Ivan Djurdjević.

Trener Lecha Franciszek Smuda bardzo ofensywnie ustawił zespół, desygnując dwóch napastników – Hernana Rengifo i Roberta Lewandowskiego. Oni wraz z Semirem Stiliciem i Sławomirem Peszką od pierwszych minut inicjowali wiele ataków na bramkę Feyenoordu. Napór Lecha trwał jednak tylko przez kilkanaście minut i poza
strzałem Stilicia w środek bramki, nie przyniósł większych efektów.

Poznaniacy na moment oddali środek boiska, ale Holendrzy nie potrafili poważniej zagrozić bramce Ivana Turiny. Strzał głową Roya Maakaya był zbyt słaby, żeby zaskoczyć chorwackiego bramkarza.

W 27 min. ogromna radość zapanowała w sektorze zajmowanym przez ponadtrzytysięczną grupę kibiców Lecha. Po dośrodkowaniu Stilicia z rzutu rożnego, Ivan Djurdjević ubiegł obrońców Feyenoordu i głową zaskoczyć Henka Timmera.

W odpowiedzi groźnie z dystansu strzelał Karim El Ahmadi, lecz piłka poszybowała obok słupka. Chwilę później lechici w ciągu zaledwie 120 sekund przeprowadzi trzy akcje, z których przynajmniej dwie powinny zakończyć się bramkami. Po dośrodkowaniu Zlatko Tanevskiego, Lewandowski mógł skopiować wyczyn Djurdjevicia, ale zabrakło mu kilkudziesięciu centymetrów. Mniej więcej o tyle samo pomylił się Rengifo, który z dystansu próbował pokonać Timmera. Wreszcie Peszko z ostrego kąta huknął jak z armaty, lecz bramkarza gospodarzy zdołał odbić piłkę.

Gospodarze podobnie jak w lidze, zawodzili. Obrońcy “Kolejorza” grali niemal bezbłędnie, choć za spóźnione interwencje Djurdjević i Peszko zostali ukarani żółtymi kartkami. Bardzo dobrze kolegów z
defensywy wspierali Rafał Murawski i Jakub Wilk.

Pierwsze minuty po przerwie znów należały do Lecha. W 48 min. Lewandowski idealnie obsłużył Stilicia, ale Bośniak zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału. Potem jeszcze szukał Rengifo, ale piłkę wyłuskali obrońcy Feyenoordu.

Później spotkanie się wyrównało, coraz częściej do głosu dochodzili gracze Feyenoordu, w składzie którego w drugiej połowie pojawił się Polak Michał Janota. W 58 min. po raz pierwszy w tym spotkaniu swój prawdziwy kunszt zademonstrował Turina, broniąc piekielnie mocne uderzenie Luigiego Bruinsa.

Lechici już nie nacierali z takim animuszem jak w pierwszej połowie, bezskuteczne były też próby kontrataków. Tymczasem walczący o przysłowiową pietruszkę Holendrzy coraz łatwiej dochodzili do sytuacji strzeleckich. W 80 min. bramkarz Lecha w ekwilibrystyczny sposób przeniósł piłkę nad poprzeczką po strzale Andre Bahii. Ten sam piłkarz tuż przed końcem spotkania o mały włos a wykorzystałby zagapienie Turiny, ale ostatecznie Chorwat złapał piłkę.

Chwilę wcześniej Rengifo nie wykorzystał sytuacji sam na sam z Tommerem. Peruwiańczykowi najwyraźniej zabrakło sił i chłodnej głowy.

Piłkarze Lecha efektownie zakończyli piłkarską jesień i od czwartku rozpoczynają zasłużone urlopy. Tych nie będą mieli jeszcze działacze poznańskiego klubum, którzy w piątek udadzą się na losowanie 1/16 finału Pucharu UEFA.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button