Fikcyjna kradzież samochodu
Oszuści wpadli, bo byli zbyt pewni siebie. Zgłosili kradzież auta, a potem jeździli nim jak gdyby nigdy nic. Ale zanim policja wpadła na zdjęcia z monitoringu z supermarketu podejrzewała wręcz niewiarygodne umiejętności tych złodziei.
– Jest to samochód z górnej półki i przez przypadek żaden złodziej samochodów nie może podejść do niego i w przeciągu kilkudziesięciu sekund odjechać nim – stwierdza asp. szt. Andrzej Czapla, KMP w Bytomiu.
Ale tutaj było to możliwe. Złodziej nie potrzebował łomu, bo najprawdopodobniej dostał kluczyki od właściciela, który działał z nim w porozumieniu.
Jak mówi oficer operacyjny dokonano zatrzymania mężczyzny, który sfingował kradzież samochodu i chciał wyłudzić pieniądze z firmy ubezpieczeniowej. Zatrzymany nie działał sam. Szajka, dla której pracował wyłudzała pieniądze od ubezpieczycieli na dużą skalę.
Co gorsza ostatecznie koszt całego procederu ponoszą kierowcy. Im więcej jest takich wypadków, tym składka jest większa.
Jak zapewnia Piotr Jankowski, kierownik działu sprzedaży salonu z luksusowymi samochodami nawet najbogatsi klienci potrafią narzekać na drogie ubezpieczenie. – Niewątpliwie cena ubezpieczenia samochodu stanowi dosyć znaczny koszt w przypadku samochodów – mówi Jankowski, kierownik działu sprzedaży.
I chociaż policja tym razem złapała sprawców, to zapewnia, że nad takimi sprawami pracuje się naprawdę trudno. A złapani oszuści często okazują się groźnymi przestępcami. Jak mówi oficer operacyjny nazywają ich “młodymi wilkami” żądnymi szybkiego zysku i gotówki.
Akurat te młode wilki połamały kły na samochodowej blasze. Policja twierdzi, że nie oni pierwsi i nie ostatni…