Firmy ubezpieczeniowe łamią prawo. Sprawdź, jak nie dać się oszukać

Dozwolona prędkość, manewry już jednak niekoniecznie. Skutki takiego pośpiechu to przymusowy postój. Wina kierującej matizem bezsporna. Rozbity zderzak, rozerwana opona i roztrzaskany prawy reflektor. To lista strat kierowcy opla. Wypłata odszkodowania w tej sytuacji wydawała się formalnością. – W wycenach pojawiły się rzeczy, które albo nie były z mojego samochodu , tzn. mam opla, a tam były części z forda. Stwierdzono, że opona, która jest rozerwana to tak naprawdę można nią jeździć – mówi Trajan Zdrenka, poszkodowany w wypadku.
Choć do wypadku doszło na prostej drodze, droga po zadośćuczynienia okazała się już pod górkę. Mieszkający w Sosnowcu Trajan Zdrenka miał dostać 3,5 tys. zł. Ale ubezpieczyciel odliczył tzw. amortyzację i to nie podając żadnej przyczyny.
On jednak nie dał za wygraną. Dotarł do uchwały Sądu Najwyższego, która jasno mówi: odszkodowanie może zostać obniżone, ale tylko wtedy, gdy ubezpieczyciel wykaże, że poprzez naprawę pojazd zyskał na wartości. Mieszkaniec Sosnowca sprawę oddał do sądu. I wygrał. Ubezpieczyciel sprawy komentować nie chce. – Rzecznik ubezpieczonych ma tutaj gros skarg i sygnałów, napływających od osób poszkodowanych, które skarżą się na stosowanie tego typu praktyk. Ta praktyka jest sprzeczna z powszechnie obowiązującymi przepisami– informuje Mateusz Kościelniak, biuro rzecznika ubezpieczonych. Dlatego zaczął sprawdzać m.in. dokumenty dotyczące jego pięciu ostatnich kolizji. Za każdym razem ubezpieczyciele bezprawnie obniżali kwotę odszkodowania.
Oszukanych w ten sposób jest znacznie więcej. Tymczasem w województwie śląskim tylko w ciągu jednego roku dochodzi do około pięciu tysięcy wypadków i blisko 50 tysięcy kolizji, Nie wszystkie sprawy trafiają do sądu. – Stałam na poboczu, zapaliłam awaryjne, przede mną był wypadek. A za mną facet po prostu wjechał na mnie i w pana, który stał obok – mówi Sylwia Kantowska, uczestniczka karambolu na DTŚ. Efekt takiego domina bolesny zarówno dla sprawcy, jak i poszkodowanych. Choć ubezpieczyciele często przekonują, że naprawiony pojazd zyskuje na wartości, mechanicy tego nie potwierdzają. – Można sprawdzić miernikiem grubość lakieru, można zobaczyć, czy podłużnice nie były powyginane i stracić na wartości może nawet do 50 procent taki samochód – mówi Piotr Sadowski, mechanik samochodowy. – Trzeba w takiej sytuacji walczyć. Nie pozostaje nic innego jak wystąpienie do sądu z pozwem cywilnym o zapłatę tej różnicy, która nie została wypłacona przez ubezpieczyciela – tłumaczy Rafał Machecki, adwokat.
Nawet z ubezpieczeniowym gigantem można wygrać – przekonuje pan Trajan. Nie potrzeba armii prawników, wystarczy determinacja i znajomość prawa.