Flirt z koleją

Były zapowiedzi, były długie miesiące oczekiwania i wreszcie jest. Na śląskie tory wyjedzie pierwszy supernowoczesny pociąg o wdzięcznej nazwie – Flirt. Na katowickim dworcu dwa nowe składy przy dźwiękach orkiestry witały władze województwa, zarząd PKP i dziennikarze. No i powiało nowoczesnością.
Oto jest. Na katowicki dworzec wjechał punktualnie o 13.52. Wzbudził zachwyt, pożądanie, momentami zazdrość. – Chciałoby się w luksusach jeździć. Teraz jest dobrze, a będzie lepiej – mówi Mirosław Bartela, kierownik starego pociągu.
I właśnie to jest to lepiej – 74 metry długości, najnowocześniejsza technologia. Jednym słowem cacko.
Jako pierwszy Flirta poprowadził Jan Blacha. Maszynista z ponad dwudziestoletnim stażem, na starych wysłużonych składach. – Tu jest pomieszczenie klimatyzowane i dla pasażerów. W starym pociągu można było o tym jedynie pomarzyć – stwierdza Jan Blacha, prowadzi Flirta.
Filrt jednorazowo zabierze pół tysiąca pasażerów. W pociągu jest 212 miejsc siedzących i 284 stojące. Skład może się rozpędzić do 120 kilometrów na godzinę, ale gdy PKP upora się z remontem torowisk pojedzie nawet 160 na godzinę. – Pojazd jest bardzo cichy, klimatyzacja jest prawie niesłyszalna, wobec czego pojazd jest bardzo komfortowy – mówi Stanisław Skalski, Stadler Polska.
Nic dziwnego, że dla Flirtu można stracić głowę. I równie szybko ją odzyskać. Bo gdy notable fetowali zakup dwóch nowych składów, kilkaset innych, średnio trzydziestoletnich jeździło po śląskich torach. A tu ani cichego podwozia, ani bezszelestnej klimatyzacji, za to inne wątpliwe atrakcje. – Najbardziej nie podobają mi się toalety. To stanie, ta chwiejność i zasikane podłogi. To jest tragedia – stwierdza Izabela Sobczyk. – Niestety mamy tutaj chyba trzeci świat, jeśli chodzi o komfort i bezpieczeństwo podróży – uważa Paulina Polan.
I nic nic nie wskazuje by trzeci świat szybko się skończył. Bo choć do końca roku po torach będą jeździć cztery takie pociągi, to na kolejnych osiem będzie trzeba poczekać. Co gorsza nie wiadomo ile. – To jest kwestia jeszcze przetargu, długości procedury, to trudno jednoznacznie określić – mówi Bogusław Śmigielski, Marszałek Województwa Śląskiego.
Ale nawet jeśli wedle zapowiedzi władz kolejne składy uda się zakupić do końca 2011 roku, to na tory województwa śląskiego wyjedzie w sumie dwanaście supernowoczesnych pociągów. By coś zmienić potrzeba ich znacznie więcej.
Trasy podmiejskie obsługuje teraz prawie dwieście tradycyjnych składów. Droga do nowoczesności więc daleka, mało komfortowa, a i sami kolejarze zdają się powątpiewać w jej sens. – W elektronice więcej jest usterek, a tu jak się dobrze naprawi, to jakoś jeździ – stwierdza Mieczysław Zasępa, maszynista.
I tak jakoś się jeździ i maszynistom, i pasażerom, i dobrze, że od jutra chociaż na chwilę ze smutnej rzeczywistości, będzie się można przenieść w dwudziesty pierwszy wiek.