Fundusze na własną działalność

Nikt nie mówił, że prowadzenie własnego interesu to lekki kawałek chleba. Mariusz Czornik dwa lata temu wpadł na pomysł otwarcia sklepu z pieczywem. Pomysł był, gorzej z pieniędzmi. Z pomocą przyszła Unia Europejska. Początkujący przedsiębiorca otrzymał dotacje inwestycyjną.
Mariusz Czornik dwa lata temu załapał się na jedną z ostatnich dotacji przyznawanych początkującym przedsiębiorcom. Wkrótce potem strumień euro się skończył, bo skończyły się unijne fundusze przyznane na lata 2004-2006. Tak było aż do teraz.
Młodzi przedsiębiorcy mają o co walczyć. Do tej pory z urzędu pracy mogli dostać maksymalnie 13,5 tysiąca złotych. Teraz dotacja może wynieść nawet 40 tysięcy złotych. Warunków jest kilka, a najważniejsze dwa. Wojewódzki Urząd pracy wybiera teraz instytucje, które przeprowadzą takie szkolenia i wybiorą osoby, które dostaną dotacje. Kursy rozpoczną się późną jesienią.
Jeszcze wcześniej droga do unijnych pieniędzy otworzy się dla tych, którzy firmy już mają i potrzebują pieniędzy na inwestycje. I w tym przypadku jest o co walczyć. Unia małym firmom, a więc tym, które zatrudniają od 10 do 50 pracowników może dać nawet 750 tysięcy złotych dotacji, o ile ta kwota będzie stanowiła nie więcej niż 60 procent całej inwestycji. Podobnie w przypadku firm średnich, zatrudniających do 250 pracowników. Tu również do wzięcia jest 750 tysięcy, o ile będzie to połowa całej inwestycji.
Ekonomiści jednak przestrzegają, dotacje kuszą, ale mogą być niebezpieczne. Tyle, że by biznes stał się dobrze prosperujący najpierw musi w ogóle stanąć na nogi. A tu pomoc z Brukseli może być nieoceniona.