Furman jak strongman – Zawody Furmanów w Węgierskiej Górce

Miłość furmanów do koni jest porównywalna z uczuciem do kobiet. O zwierzęta dbają bardziej niż o siebie. – Konie są zadbanie i ładnie ubrane. My się tak nie raz nie ubieramy jak one. Szkoda wydawać pieniądze na inne rzeczy, a na to nie szkoda – stwierdza Franciszek Jeziorski, furman, góral.
Na koniach nie oszczędzają, bo dzięki nim zarabiają na życie, a raz w roku mogą wystartować w Zawodach Furmanów w Węgierskiej Górce. – Trzeba dbać o konia, grzyweczkę ułożyć, wyszczotkować, nauczyć się konia, żeby nie myślał, że ma do czynienia z sierściuchem – tłumaczy Stanisław Jaskółka, aktor, góral, furman.
Górale startują w kilku konkurencjach: slalomie z drewnem czy sile uciągu. Ważna jest precyzja i zręczność. Sędziowie oceniają wytrzymałość furmanów i koni. Tytani z gór do zawodów przygotowują się każdego dnia. – Trochę pracy w lesie daje siłę – mówi Mateusz Oleś, furman, góral.
Najważniejsza jest nić porozumienia ze zwierzęciem. – Trzeba rozmawiać. Nie trzeba odwagi i siły, trzeba wiedzieć co koń myśli – wyjaśnia Franciszek Jeziorski. Potem już tylko odświętny strój i galop po mistrzostwo. – Furman jest schowany w lesie. Najczęściej jest brudny po pracy. Natomiast dziś są pięknie ubrani – mówi Marian Kurowski, zastępca wójta gminy Węgierska Górka.
Zawód furmanów to cześć beskidzkich “zbójnickich łostatków”. Imprezy promującej folklor i tradycję górali żywieckich. – Do bycia furmanem trzeba się urodzić. Kocham konie i życie kobiety z furmanem to jest coś najpiękniejszego – wyznaje Krystyna Oleś, żona furmana.
O zazdrości nie ma tu mowy. Panie chętnie dopingują swoich panów, bo zdecydowanie wolą swoich naturalnych fur-manów od strong-manów.