Furtki do wypadku

W tym miejscu, jakich wiele na trasie S1 między Bielskiem a Cieszynem, powinna być furtka. Teoretycznie jest to drobna luka, jednak razy 80 – to już realne zagrożenie. – Jechał TIR i sarna wtargnęła prosto pod tego samochodu. Sarna, widaomo, została rozjechana. Później przyjeżdża policja i problemy kierowcy mają – mówi Marek Pławnecki. Najczęściej problemy z karoserią.
Przez chciwość, czy jak kto woli zwykłą głupotę ludzi, z 230 takich bramek zostało nieco ponad 100. – Zwierzyna nie ma którędy przechodzić. Idąc wzdłuż ogrodzenia, wzdłuż tej siatki natrafia na wolną przestrzeń i schodzi prościutko na dwupasmówkę – wyjaśnia Jan Gwóźdź, koło łowieckie “Głuszec” w Bielsku-Białej.
I jak mówi policja, robi się wtedy spore zamieszanie. – Jeden z kierowców powiadomił policjantów, iż po drodze szybkiego ruchu poruszają się zwierzęta. Policjanci wraz z pracownikami drogowymi przegonili je . Były to też, jak w tym drugim wypadku, sarny – mówi asp. sztab. Ireneusz Brachaczek, rzecznik prasowy policji w Cieszynie.
Choć administrator trasy o problemie z brakiem furtek wie – załamuje ręce – karać trudno, bo sprawcy nie ma, a koszt jest duży. – Te odtworzenia, to jest znaczny koszt.Będziemy się starali odtwarzać je na bieżąco, ale niestety chwilę to musi potrwać – przyznaje Wojciech Gierasimiuk z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
A to bardzo zła informacja, bo oznacza, że zwierzęta na tej trasie będą pojawiać się często. – Zderzenie ze zwierzyną na przykład sarną, która ma 20kg, czy z jeleniem, bo tu też są jelenie na tym terenie, grozi naprawdę łącznie wielkimi konsekwencjami łącznie ze śmiercią – ostrzega Gwóźdź.
Konsekwencjami dla kierowców, bo ci, którzy narażają ich na niebezpieczeństwo, jak na razie żadnych konsekwencji nie odczuli.