Garażowe podziemie

Chociaż to tylko spór o budynki, niektórym trudno utrzymać nerwy na wodzy. Zamieszanie dotyczy podziemnych garaży. Ponad 50 lat temu powstały pod działką, na której teraz jest parking wydziału biologii Uniwersytetu Śląskiego. – Zrobiła to firma, która pod zjednoczenie podlegała. Tak solidnie te garaże zrobiła, jak tylko się można było spodziewać – mówi Edward Baranowski, użytkownik garażu.
To co kiedyś było solidne, niekoniecznie tak samo wygląda po upływie pół wieku. – Chcieliśmy sprawdzić jak wyglądają te garaże, bo mamy informacje, że są w niedobrym stanie technicznym – stwierdza Justyna Pikiewicz, zastępca kanclerza UŚ.
Z tym problemem Uniwersytet Śląski musi sobie radzić trochę wbrew własnej woli. Przez kilkadziesiąt lat uczelnia nie wiedziała, że pod samochodami swoich pracowników parkują też te mieszkańców. – Wybaczcie państwo, ale traktujecie nas jak smarkaczy, że się z nami w takiej ważnej sprawie umawiacie na podwórku – mówi Tadeusz Stachańczyk, użytkownik garażu.
Ale to podwórko jest w całej sprawie bardzo istotne. Ostatnio garażami administrowała Hutniczo-Górnicza Spółdzielnia Mieszkaniowa, która jednak w 2003 roku stwierdziła, że wprawdzie podwórko przed garażami należy do niej, ale same garaże już nie.
Kilka lat trwało ustalanie, kto w takim razie ma nimi administrować. W dokumentach Urzędu Miasta sprawa jest jasna. – Właścicielem całej nieruchomości jest Skarb Państwa – stwierdza Waldemar Bojarun, rzecznik prasowy UM w Katowicach.
A w wieczystym użytkowaniu ma go Uniwersytet Śląski. – Zawsze jest możliwość sprzedaży użytkowania wieczystego, przynajmniej ułamkowej części tego gruntu na korzyść na przykład osób, które teraz wynajmują tam garaże – wyjaśnia Bojarun.
I właśnie tego oczekują mieszkańcy. – Z największą przyjemnością poniesiemy te koszty i uniwersytetowi zapłacimy za to, że nam to prawo do wieczystego użytkowania odsprzeda – uważa Tadeusz Stachańczyk.
Ale do takiego rozwiązania droga jest bardzo daleka. – Jeżeli to będzie zagrażało bezpieczeństwu to może trzeba będzie pomyśleć nawet o tym, żeby po prostu tych garaży tutaj nie było – mówi Justyna Pikiewicz.
Takiej ewentualności użytkownicy garaży nie biorą pod uwagę. – Chyba tak jak Rejtan nie będę robił, że będę rozdzierał koszulę. Ale będziemy się tak długo bić o to, póki nie wygramy – uważa Roman Ćwikowski, użytkownik garażu.
Zdaniem mieszkańców, dużą winę za doprowadzenie do zamieszania z garażami ponosi spółdzielnia. HGSM na sprawę spuszcza jednak zasłonę milczenia. Nikt ze spółdzielni przed kamerą nie chciał się wypowiadać.
W mailu przesłanym do naszej redakcji czytamy, że spółdzielnia: (…) sprawę przedmiotowych garaży uznaje za ostatecznie wyjaśnioną z Uniwersytetem Śląskim jako właścicielem nieruchomości gruntowej i tym samym ostatecznie zamkniętą.
To co dla spółdzielni jest już zamknięte, dla mieszkańców tak naprawdę dopiero się otwiera. – Jeżeli to będzie konieczne, to spotkamy się znowu – stwierdza Pikiewicz, zastępca kanclerza UŚ.
A jeśli obu stronom nie uda się dojść do porozumienia, to ostatecznym miejscem spotkania będzie sąd.