Gdy jedni się bawili, inni musieli pracować. Jak witaliśmy Nowy Rok?
Ktoś się nie bawi, żeby bawić mógł się ktoś. Dla Bartłomieja Gruchlika to siódmy sylwester na radiowym posterunku. Były jednak lata, kiedy tej nocy, prócz pracy, był też czas na rozrywkę. – Zdarza się nam bawić. Pamiętam, że tutaj były dosyć śmiałe imprezy. Może nie powinienem tego mówić, bo dyrekcja może oglądać, ale zawsze było bardzo grzecznie. Szampańsko, ale grzecznie – mówi Bartłomiej Gruchlik, prezenter Radia Katowice.
Domówki, a dawniej prywatki już na stałe wpisały się w kalendarz sylwestrowych imprez. Panują tu zupełnie inne reguły niż na balach, czy zabawach w plenerze. – Jest większe pole manewru, bo każdy jest Dj-em, każdy może przygotować swoje ulubione kawałki. Wszyscy się starają o to, jakie jest jedzenie. Najważniejsze jest chyba to – tak mi się wydaje – że w każdej chwili można odpocząć, bo jest troszkę więcej miejsca – stwierdza Andrzej Szłapa, uczestnik sylwestrowej domówki.
Na balach – mimo że miejsca dość – nikt o odpoczynku nie myślał. Ogniste imprezy trwały od wczesnego wieczora, do białego rana. – Warto wziąć przyjaciół, opuścić codzienne klimaty, zostawić mieszkanie, kanapę i bawić się, cieszyć, i obserwować ludzi, którzy z radością witają Nowy Rok.
Z roku na rok coraz więcej osób uczestniczy w imprezach plenerowych, organizowanych praktycznie w każdym mieście. – Zdecydowaliśmy się iść przed Spodek w ostatnich minutach, bo siedzieliśmy cały czas w domu. Nie mieliśmy co robić, więc stwierdziliśmy, że jedziemy pod Spodek zobaczyć Beatkę i Dodę.
Plenerowe koncerty sylwestrowe to także dla artystów spora dawka przyjemności. – Uwielbiam występować w sylwestra, ponieważ jesteśmy całą ekipą, wszyscy moi przyjaciele, wszyscy moi znajomi, ludzie, z którymi pracuję, których bardzo lubię. Lepszego sylwestra nie można sobie wyobrazić – stwierdza Doda, piosenkarka. Rok 2014 rozpoczął się imprezowo. Czy w pracy, czy na balu – wszyscy życzyli sobie, żeby za rok były powody do podobnej radości.