Gdzie szukać pieniędzy na poprawę komunikacji w regionie?

Żeby wyjąć, trzeba włożyć. To prawda stara jak świat, której ominąć nie da się również w komunikacji. – Usługi transportowe są taką samą usługą jak usługi medyczne, służba zdrowia czy edukacja. W związku z tym na całym świecie jest to usługa, do której samorządy i państwo dopłacają – wyjaśnia prof. Marek Sitarz z Politechniki Śląskiej.
W aglomeracji śląskiej samorządy z roku na rok dopłacają coraz więcej, bo KZK GOP zarabia coraz mniej. W ubiegłym roku wpływy z biletów stanowiły 45 proc. dochodów KZK. W innych dużych miastach jest podobnie. W Krakowie – to 40 proc., we Wrocławiu – 42 proc. Na tym tle znacznie wyróżnia się Białystok, gdzie jest to aż 60 procent.
– Niestety, tendencja jest taka, że wpływy z biletów maleją. To związane jest też z kosztami komunikacji, które w dużych ośrodkach są niestety większe – przyznaje Anna Koteras, rzecznik prasowy KZK GOP. Ale jeśli jakość komunikacji ma się polepszyć to większe powinny też być wpływy samego KZK. Tu sprawa wydaje się prosta: albo podwyżka cen biletów, albo większa dotacja samorządów. Te jednak nie chcą o tym słyszeć. – Miasta będą, krótko mówiąc, ciąć wydatki, a zatem nie ominie to też KZK GOP-u. W związku z tym trzeba będzie szukać innych rozwiązań i to czasami rozwiązań niepopularnych – stwierdza Edward Lasok, prezydent Mysłowic. I to zarówno dla pasażerów, jak i dla samego KZK GOP.
Prezydenci śląskich i zagłębiowskich miast coraz częściej mówią otwarcie o konieczności gruntownej reformy nie tylko komunikacji, ale i jej organizatora. – Chcielibyśmy, aby w pierwszej kolejności zweryfikowano funkcjonowanie i zoptymalizowano połączenia w ramach KZK GOP, które w naszym przekonaniu pozwolą zaoszczędzić środki finansowe – mówi Maciej Biskupski, asystent prezydenta Katowic. To jednak wciąż za mało. Bo komunikacja w regionie ma tak wiele do nadrobienia, że drobne korekty nie wystarczą.
Problemem jest np. średni wiek autobusów i tramwajów jeżdżących po miastach aglomeracji. – W tej chwili w ogłaszanych przetargach wymagamy, żeby tabor nie był starszy niż z 2000 roku. Natomiast autobusy, które jeszcze jeżdżą mogą jeździć starsze – podkreśla rzeczniczka KZK GOP. Zresztą nie tylko mogą, ale i jeżdżą. Być może jednak w najbliższym czasie coś zacznie się zmieniać. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, prezydent Katowic wspólnie z marszałkiem województwa rozpoczęli już rozmowy na temat stworzenia planu poprawy komunikacji w aglomeracji. Oby tylko za kilka miesięcy aktualne nie było powiedzenie: chcieli jak nigdy, wyszło jak zawsze.