Region

Gieksa bez kasy

W klubie niektóre rzeczy jeszcze się domykają, ale nie ta najważniejsza – budżet. Niektórzy mówią nawet, że GKS Katowice już jest bankrutem. – Ja tak bym tego nie stawiał w ten sposób. Sytuacja finansowa klubu jest bardzo cieżka. Mamy bardzo ciężką sytuację. Przygotowujemy plan restrukturyzacji finansów – uważa Artur Łój, wiceprezes GKS Katowice.

W tym planie na pewno zabraknie 300 tysięcy złotych, które Gieksa miała dostać od miasta. Jednak klub z miasta pieniędzy nie otrzyma. Wszystko dlatego, że działacze nie spełnili wszystkich formalności. Jednym z nich był brak długów w ZUS-ie i Urzędzie Skarbowym. – Toczyły się rozmowy. Wielokrotnie spotykaliśmy się z zarządem klubu, z panem prezesem również osobiście rozmawiałam. Natomiast ze względu na to, że nie byli w stanie, mimo wcześniejszych zapewnień, dostarczyć tych dokumentów. Po prostu byliśmy bezradni – wyjaśnia Ewelina Kajzerek, pełnomocnik prezydenta ds. sportu.

Podobnie jak działacze, którzy bezradnie rozkładają ręce. Nie tyko w tej sprawie. O zaległe pieniądze dopominają się piłkarze. Nie wiadomo w jakim składzie drużyna przystąpi do rundy wiosennej, bo na transfery nie ma pieniędzy. 300 tys. zł od miasta mogłoby rozwiązać przynajmniej część problemów piłkarskiej wizytówki Katowic. – Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że przydałyby się w budżecie klubu, ale nie można płakać nad rozlanym mlekiem i musimy znaleźć inny sposób finansowania – stwierdza Piotr Hyla, rzecznik prasowy GKS Katowice. Najprościej by było znaleźć sponsora, ale że biednemu wiatr w oczy, to kolejne firmy Gieksie odmawiają.

W grę wchodzi więc plan B, który oznacza oszczędności i cięcia kosztów. To oznacza również zwolnienia pracowników klubu. – Pozostałe wydatki trzeba albo zamrozić, albo zlikwidować. Chodzi o to, żeby w krótkim czasie, w ciągu kilku miesięcy przywrócić pełną płynność finansową – tłumaczy wiceprezes Łój.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Takiej płynności nie ma też w hokejowym Naprzodzie Janów. Mimo to swoją dotację klub potrafił wykorzystać. – Kiedy otrzymujemy informację, że te 300 tysięcy zostało w kasie miejskiej, chętnie byśmy z niej skorzystali, przynajmniej z części. Mogła zostać rozdysponowana, jeśli któryś z klubów nie sprostał wymaganiom stawianym przez miasto – przyznaje Jarosław Nowok, wiceprezes Naprzodu Janów.

Zarząd GKS-u nie sprostał też wymaganiom części kibiców. Na klubowym forum internetowym domagają się oni dymisji sterników Gieksy. – My się chętnie podamy do dymisji, tylko musimy mieć pewność, że ktoś przyjdzie na nasze miejsce i będzie to dalej ciągnął. Bo podać się do dymisji, zgasić światło, zamknąć drzwi to jest najprostsze rozwiązanie – stwierdza Łój.

Bez względu na to, czy zarząd ustąpi, czy nie, przynajmniej przez najbliższych klika miesięcy wokół GKS-u będą raczej niezdrowe emocje.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button