GKS Tychy pokonał Zagłębie Sosnowiec

Emocji na stadionie w Tychach nie brakowało. Nie brakowało też ciekawych akcji. W pierwszej połowie przeważali tyszanie i gdy wydawało się, że do przerwy na tablicy wyników będzie widniał bezbramkowy remis, sędzia podyktował jedenastkę dla gospodarzy, którą bez problemu wykorzystał Łukasz Kopczyk. – Gramy tyle meczów, z meczami pucharowymi zagraliśmy prawie 20 meczów i nie mieliśmy żadnego rzutu karnego. A w takiej sytuacji, gdzie można było odgwizdać, sędziowie nie podejmowali takich decyzji. Natomiast przeciwko Zagłębiu podejmuje się łatwe, lekkie i przyjemne decyzje – komentuje spotkanie Piotr Pierścionek, trener Zagłębia Sosnowiec.
W drugiej odsłonie szansę na podwyższenie wyniku mieli gospodarze, jednak nie pomógł ani efektowny strzał, ani dobitka. I mimo że tyszanie nadal przeważali, to nie potrafili wykorzystać nawet wydawałoby się stuprocentowej sytuacji. W końcowych minutach zaczęło jednak przeważać Zagłębie. – My wiemy, że jesteśmy drużyną lepszą i po prostu o to tylko chodziło, żeby to wykazać na boisku. No, niestety dzisiaj się nie udało i po meczu okazuje się, że to nie my jesteśmy lepsi, tylko Tychy. Trzeba teraz skulic głowę i w ostatnich dwóch – trzech kolejkach powalczyć o komplet punktów – przyznaje Hubert Jaromin, zawodnik sosnowieckiego Zagłębia.
Niemniej ambitne cele stawiają przed sobą zawodnicy tyskiego GKS-u. – Chcemy do końca rundy dotrwać bez porażki. Chcemy wygrywać spotkania, żeby na stałe zadomowić się w pierwszej trójce – podkreśla Jarosław Zadylak, zawodnik GKS-u Tychy.
Cel bardzo ambitny, ale realny, bo tyszanie już są w czubie tabeli. Dla Mirosłwa Smyły, trenera GKS-u Tychy, to nie statystyki są jednak najważniejsze. – Tabela, powiem szczerze, troszkę mniej mnie interesuje, bo ja nie wiem, co się stanie z drużyną od stycznia. Czy zawodnicy zostaną, czy któryś z nich dostanie propozycje? Bo polski rynek piłkarski jest bardzo wąski i który zawodnik się troszeczkę wyróżnia od razu jest propozycja, od razu lepszy klub, od razu lepsze pieniądze – mówi.
Lepiej w ostatnich minutach meczu, mogli zagrać goście, bo okazji do strzelenia wyrównującej bramki były. Między innymi taka – w której Dawid Ryndak – wprowadzony na boisko w osiemdziesiątej drugiej minucie – mógł pokonać Michała Kojdeckiego. Mógł, ale nie pokonał. Mimo to piłkarze zagłębia zaznaczają, że dramatyzować nie można. – Każdy mecz jest inny, nie jesteśmy jakąś maszyną, jesteśmy ludźmi, kiedyś musiała nam się porażka przytrafić i oby to wpłynęło na nas mobilizująco – mówi Krzysztof Myśliwy, piłkarz sosnowieckiego Zagłębia.
GKS Tychy – Zagłębie Sosnowiec 1-0.