GKS Tychy przed spotkaniem z Podhalem

Własne lodowisko – to największy atut obu zespołów w półfinałowej rywalizacji o Mistrzostwo PLH. Pokazało to zarówno Podhale wygrywając u siebie z tyskim GKS-em dwa spotkania 5:2 i 3:2, jak i tyszanie dwukrotnie zwyciężając na własnym lodzie “Szarotki” 3:1 i 4:3. Piąty mecz hokeiści rozegrają w Nowym Targu. Tu statystyka wyraźnie na faworyta wskazuje gospodarzy.
W sezonie zasadniczym na trzy spotkania “Szarotki” dwa razy były lepsze od tyszan. Hokeistom z Tychów na pocieszenie pozostaje wierzyć, że trzeci mecz play-off zakończy się podobnie jak trzeci w rundzie zasadniczej. – Zagraliśmy tam wbrew temu, jakie wyniki osiągnęliśmy. Były to bardzo dobre mecze, tylko brakowało skuteczności. W Tychach tę skuteczność odzyskaliśmy i myślę, że także w Nowym Targu będzie ona na odpowiednim poziomie – uważa Krzysztof Majakowski z GKS-u Tychy.
W atut własnego lodu głęboko wierzy jednak najskuteczniejszy zawodnik Podhala Milan Baranyk. – Jesteśmy w domu bardzo mocni, przegraliśmy u siebie w tym sezonie bardzo mało meczów i będziemy się starać, by tak było nadal. Zawsze w domu gra się lepiej niż na wyjeździe, do tego mamy świetnych kibiców, którzy nas zawsze wspierają i wierzę, że tak będzie w kolejnych meczach – stwierdza Baranyk.
Choć sezon zasadniczy i statystyki w roli zdecydowanego faworyta tej potyczki stawiają Podhale, wytypowanie zwycięzcy tego pojedynku graniczy wręcz z niemożliwością. – Zależy jak się ułoży początek meczu, w play-off to jest bardzo złożona sprawa. Równie dobrze może być korzystny wynik dla nas jak i dla Podhala. Nie przeraża nas to, że gramy na wyjeździe, bo play-off to jest walką o wszystko – przyznaje Piotr Sarnik z GKS-u Tychy.
Bez względu na wynik jutrzejszego spotkania, następne rozegrane zostanie w piątek w Tychach. Ewentualne siódme starcie obu zespołów w Nowym Targu.