Czy jeden człowiek może sparaliżować pracę całego urzędu? Zdaniem urzędników z Ożarowic – może! O ile kilkaset razy w roku zadaje pytania. O co? O wszystko!
Pisze do urzędu pod licznymi pseudonimami, ale cel ma jeden. Dowiedzieć się, co tak naprawdę dzieje się w jego gminie. Ile w Ożarowicach zarabiają urzędnicy albo ile urząd wydaje na telefon. Znajduje też błędy w uchwałach rady miasta. -Przy czym wnioski są tak objętościowe i różne – tematyczne, w sumie ponad 400 wniosków w ubiegłym roku. Wniosków – to nie znaczy, że było tyle pytań. Bo pytań we wnioskach jest od 1 nawet do 7 czy 9 różnych tematycznie – wyjaśnia Grzegorz Czapla, wójt Ożarowic.
Na wszystkie muszą albo chociaż próbują odpowiedzieć pracownicy Urzędu Gminy w Ożarowicach, których jest zaledwie 20. Do pytań muszą się również ustosunkować miejscy radni. Jak mówią – paraliżuje to ich pracę. Dlatego na sesji rady poparli wniosek o wystąpienie wójta do prokuratury. Celem ma być przyjrzenie się notorycznemu według radnych, nadużywaniu ustawy o dostępie do informacji publicznej – niezgodnie z jej celem.
-Sesje się przedłużają. My mamy jeszcze raz takie dłuższe sesje, bo wszystkie te pisma mają być odczytane przez przewodniczącego rady gminy i musimy siedzieć do późnego wieczora – mówi Renata Kocot, radna gminy Ożarowice.
Pytania zadaje mieszkaniec gminy Ożarowice. Odpowiedzi upublicznia na portalu społecznościowym na profilu “Publiczny Rejestr Umów – Gmina Ożarowice”. Pyta, bo chce wiedzieć i ma do tego prawo. I choć nie chce rozmawiać z nami przed kamerą – na profilu informuje nas o powodach swojego działania.
„Wyjaśniam – nie chcę być ani radnym ani wójtem, bo nie jest to mój cel ani zamiar. Celem jest zwrócenie uwagi, jak źle się dzieje w naszym samorządzie, gdzie 15 wspaniałych robi co chce, aby dobrze żyło się garstce wybrańców”.
W sąsiednich Mierzęcicach w ubiegłym roku wniosków o udzielenie informacji publicznej wpłynęło ponad 130. Większość od tej samej osoby. Najbardziej zapamiętany został ten, w którym wnioskodawca pytał o wszystkie delegacje czy podróże służbowe wójta. Urzędnicy na odpowiedź mieli dwa tygodnie. -W tym przypadku wnioskodawca zażądał drogą elektroniczną – czyli odbywało się to w ten sposób, że każdą delegację trzeba było skserować, bo to jest dwustronny dokument i zeskanować i przesłać elektronicznie na adres wskazany we wniosku – mówi Bogumiła Szymończyk, sekretarz gminy Mierzęcice.
Wójt Ożarowic z wnioskiem do prokuratury jeszcze nie wystąpił. Bo teoretycznie nie ma ku temu podstaw. Mieszaniec ma prawo pytać, urzędnik powinien odpowiadać. Z prośbą o dostęp do informacji publicznej może zwrócić się każdy – co więcej – nie musi nawet podpisywać się z imienia i nazwiska. Wystarczy adres mailowy… (Monika Herman)