RegionWiadomość dnia

GOPR uratował turystów w rejonie Babiej Góry [FILM]

Niekorzystne warunki atmosferyczne utrudniły nie tylko turystom bezpieczny powrót, ale także ekipom ratowników GOPR – dotarcie do nich. W sumie w akcji wzięło udział 22 GOPR-owców. Ratowników turyści wezwali przez telefon komórkowy. Akcja ratownicza trwała kilka godzin. Turystów udało się sprowadzić ok. 1.00 w nocy. Dwóch mężczyzn przyznało, że przy złej pogodzie – mimo iż nie pierwszy raz wędrowali po górach – stracili orientację w terenie. Ratownicy podkreślają że akcję ułatwiła im …technologia – cały czas mieli łączność telefoniczną z zaginionymi turystami, którym spieszyli z pomocą.

W poszukiwaniach mężczyzn brało udział prawie trzydziestu ratowników. Piętnastu czekało w gotowości. – Ten rok jest niesamowity. Praktycznie od początku, jak już śnieg spadł, jak się troszeczkę zrobiło zimniej, to nie ma chyba tygodnia, żeby coś się nie działo. Pomimo próśb, pomimo informacji, która jest przekazywana – mówi Henryk Stanaszyk, grupa beskidzka GOPR.

To najtrudniejsza zima dla GOPR-owców od wielu lat. Na przestrzeni kilkunastu tygodni na ratunek zagubionym w górach ruszali już trzydzieści razy. Bezpiecznie sprowadzili siedemdziesięciu turystów. Najwięcej pracy ratownicy mieli przed miesiącem. Wtedy na Babiej Górze dwukrotnie pomagali tej samej grupie. – Nie mogli przetrzymać tych warunków atmosferycznych. Przy tym jedna osoba zasłabła. Trzeba było ją ze szczytu sprowadzać na Przełęcz Krowiarki – informuje Jacek Master, GOPR, sekcja babiogórska. Kobieta w ciężkim stanie trafiła do szpitala. Wcześniej turyści odmówili zejścia z góry. To była jedna z najbardziej kosztownych akcji poszukiwawczych w Beskidach.

Potrzeba przeżycia czegoś ekstremalnego, to według himalaisty Ryszarda Pawłowskiego, przyczyna wzrostu interwencji w górach. Coraz więcej zapuszczających się na najwyższy szczyt Beskidów i coraz większy wśród nich odsetek osób kompletnie do tego nieprzygotowanych. Wystarczy zmiana pogody i turysta jest w pułapce. – Byłem w tym szczęśliwym położeniu, że zaczynałem od podstaw – czyli najpierw to były skałki, później Tatry – wspinanie. I tak jakby stopniowo na sobie, na swoim organizmie testowałem te zmienne warunki – tłumaczy Ryszard Pawłowski, himalaista.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Zdobywca większości ośmiotysięczników, partner Jerzego Kukuczki, na własnej skórze odczuł siłę Babiej Góry. Kilka lat temu w czasie takiej pogody, musiał bardzo szybko się wycofać. Dlatego wrócił tam ze wsparciem… – Dla kolegów było to inspiracją i na moje urodziny zorganizowali wyprawę. Wprowadzili mnie, co prawda było to latem, ale wprowadzili mnie na szczyt Babiej Góry – wspomina Ryszard Pawłowski. Dla niego wejście na szczyt było prezentem. Dla prawie setki w tym roku – prezentem okazało się bezpieczne zejście.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button