Gorący szpital w Bytomiu – marszałek odwołał dyrektora

Po zwolnieniu dyrektora w szpitalu aż huczy. Tutaj prawie nikt nie potrafi zrozumieć decyzji marszałka.
– Z naszego punktu widzenia decyzja jest niesłuszna, bardzo nagła i bardzo podejrzana. Bo nareszcie ten szpital zaczął pracować normalnie. Nareszcie zaczęliśmy walczyć o kontrakt. Nareszcie szpital mógł przyjmować ilość pacjentów, którą powinien był przyjmować – twierdzi dr Anna Dobkiewicz, neurochirurg, OZZL.
Dyrektor szpitala był częstym gościem w Katowickim NFZ-cie między innymi dlatego, że szpitalowi został ograniczony kontrakt, a za nadwykonania Fundusz nie zapłacił. W sumie chodzi o 24 miliony złotych.
– To są już szczegółowe sprawy związane z kontraktem. Prawo nie pozwala nam w tej chwili tutaj szczegółowo na ten temat rozmawiać. Oczywiście pewne fakty mają miejsce. Są nadwykonania za zeszły rok w wielu szpitalach nie zapłacone – informuje Jacek Kopocz, rzecznik śląskiego NFZ.
NFZ o pewnych rzeczach mówić nie chce, mówią za to lekarze.
– Dyrektor postanowił, że nie będą stały puste łóżka, że będziemy przyjmować każdego, kto potrzebuje lekarskiej pomocy. Efekt taki, że pracowaliśmy, a nam za to nie płacono – stwierdza lek. Włodzimierz Majewski, ordynator oddziału anestezjologii.
Większość osób, które tu pracują twierdzi, że to pierwszy dyrektor, który trzymał rękę nie tylko na finansowym pulsie. Dlatego na biurko marszałka niebawem trafi petycja.
– To był pierwszy dyrektor, który potrafił scalić cały personel, który potrafił działać jak lekarz. Nie był lekarzem, z zawodu był fizykiem, a potrafił przemawiać do nas tak, jakby był najlepszym związkowcem i najlepszym lekarzem – mówi Barbara Kochanowska, przewodnicząca szpitalnej “Solidarności”.
A Janusz Szymanowski miał mówić głośno. Zdaniem pracowników zbyt głośno. Dlatego został skarcony. Mimo protestów urząd marszałkowski powrotowi dyrektora mówi stanowcze nie. A jego zwolnienie tłumaczy między innymi nieprawidłowościami przy zakupach sprzętu medycznego za pieniądze z Unii Europejskiej.
– Będziemy starali się porozmawiać z załogą. Nowy powołany dyrektor będzie starał się pokazać i zarządowi, ale również załodze, jakie są możliwości, jaki jest jego program wyjścia z tej sytuacji w jakiej znalazł się szpital – zapewnia Mariusz Kleszczewski, wicemarszałek województwa.
Kto będzie go wyciągał z ponad 40-milionowego długu nie wiadomo. Wiadomo za to, że były wicemarszałek, Sergiusz Karpiński, objęcia dyrektorskiego stanowiska odmówił ze względu na proponowaną wysokość pensji.
– Jest to niezwykle ważne zadanie kierowanie szpitalem w takiej sytuacji finansowej. No i w związku z tym jakby połączenie tego z pogorszeniem sytuacji życiowej wydaje mi się po prostu nielogiczne – informuje Sergiusz Karpiński, który dostał propozycję objęcia stanowiska dyrektora.
Logikę ostatnich wydarzeń próbuje za to zrozumieć były już dyrektor szpitala nr 4 w Bytomiu. – Sytuacja jest dla mnie mało komfortowa. Wyrażam głębokie przekonanie, że jest ona związana z pomyłką, która być może zostanie wyjaśniona do poniedziałku.
Pewne jest jedno. Pracownicy bytomskiego szpitala, będą bronić swojego dyrektora. A sprawę jego odwołania dokładnie badać.