Gorączka przed grypą

– Jesteśmy przygotowani. Chociaż te objawy są bardzo podobne do zwykłej grypy, także funkcjonariusze mają tą świadomość, że trudność jest w pełnej identyfikacji. Podstawą jest przylot obywatela czy polskiego, czy cudzoziemca z kraju, który objęty właśnie jest infekcją świńskiej grypy – wyjaśnia ppłk Artur Gała, komendant Straży Granicznej w Katowicach-Pyrzowicach. To pierwsza linia obrony przed chorobą, więc i obowiązków strażnikom granicznym ostatnio przybyło.
A stawka w walce z śmiertelnym wirusem H1N1 jest wysoka. Wirus świńskiej grypy po raz pierwszy uaktywnił się w Meksyku. Tam też choroba zebrała najbardziej obfite żniwo – ponad sto osób zmarło. Prawie dwa tysiące jest zarażonych. Choroba dość szybko rozprzestrzeniła się po całym kontynencie. W Stanach Zjednoczonych co najmniej 20 osób leży w szpitalu. Zagrożenie jednak coraz bardziej zbliża się do Polski. Najbardziej zagrożone są kraje, które mają bezpośrednie połączenia z Meksykiem. Dziś rano potwierdzono pierwsze zachorowanie w Hiszpanii.
Nowy wirus to mieszanka ptasich i ludzkich genów. Mieszanka na tyle mocna, że nasz organizm nie umie się przed nią bronić. – Mówią, że proszę uważać na osoby, które mają jakieś stany grypowe, bądź przeziębienia. Nie wiem nawet jak należy się zachować w takim momencie – mówi Beata Musiał, pasażerka.
Na razie na lotniskach w całej Polsce pojawiły się ostrzeżenia i informacje o chorobie. W Pyrzowicach w gotowości jest również specjalne pomieszczenie. Wszystko po to, żeby zapobiec najgorszemu. – Nasz personel, służby ratownictwa medycznego czyli lekarz i pielęgniarka podejmują wszelkie kroki, aby taki pacjent nie miał kontaktu z innymi pasażerami, żeby po prostu pasażerowie nie zarazili się od niego chorobą – tłumaczy Beata Lecisk, pielęgniarka pyrzowickiego lotniska. Choroby, której jak mówią lekarze, nie da się szybko rozpoznać. – Tej ”kropki nad i” diagnostycznej nie postawimy dopóki nie zostanie to potwierdzone badaniem wirusologicznym – dodaje Stanisław Michoński, lekarz dyżurny Portu Lotniczego.
Ale wirus, choć prawdopodobnie jest jeszcze daleko od Polski i tu czyni szkody. Na szczęście na razie cierpi jedynie branża turystyczna. – Jeżeli takowe informacje o zagrożeniach trzęsieniami ziemi, czy tez właśnie mamy teraz przykład grypy świńskiej klienci trochę z obawami podchodzą do takich regionów, co się przekłada na mniejsze zainteresowanie – stwierdza Damian Dudek, biuro podróży “Sky Club”.
Meksyk pomimo to w centrum zainteresowania pozostaje. Zainteresowania, które stale wzrasta.