Region

Górnicy słabo szkoleni

W niebezpiecznych sytuacjach liczy się każda sekunda, a szkolenie to ostatni sprawdzian dla psów, które pod ziemią ratować będą górników. Ale nawet z takim pomocnikiem – najlepiej wyszkolony i wyposażony ratownik na dotarcie do rannego górnika potrzebuje – co najmniej – kilku minut. W takich sytuacjach ranny może liczyć tylko na kolegów.

W ubiegłym roku natychmiastowej pomocy potrzebowało ponad dwa i pół tysiąca górników. – Różne są to sytuacje na przykład zawały, ludzie wtedy umierają na dole na serce, a trzeba pomagać, pierwszej pomocy umieć udzielić, ale to każdy pracownik potrafi – mówi Janusz Kowalski, górnik.

Problem w tym, że nie każdy. – Zauważyliśmy większą liczbę niebezpiecznych zdarzeń wśród pracowników o niskim stażu pracy, w związku z tym zdecydowaliśmy o przeprowadzeniu pewnych badań ankietowych – wyjaśnia Cezary Kula z Wyższego Urzędu Górniczego.

Wyniki są co najmniej niepokojące. Średnio co dziesiąty nowy górnik nie wie, jak zachować się w sytuacji zagrożenia. Nie potrafiłby też udzielić pierwszej pomocy. – Kiedy potrzeba górników na gwałt, powoduje się sytuacje, że nieraz skraca się okres szkolenia – stwierdza Wacław Czerkawski, ZZG w Poslce.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

A w zeszłym roku górnicy potrzebni byli nawet bardziej. Przez ośrodek szkoleniowy należący do Kompanii Węglowej przewinęło się przez ostatnie 12 miesięcy ponad osiem tysięcy osób. – Staramy się jednak na tyle, na ile jest to możliwe ten czynnik ludzki w kontekście nieprawidłowych zachowań mieć pod kontrolą, na ile nam się udaje mówią statystyki – przyznaje Mirosław Pajor, który prowadzi szkolenia.

Ankiety WUG-u mówią, że całkiem nieźle. Najlepiej ze wszystkich spółek węglowych – Kompania Węglowa. Jak mówi Zbigniew Madej każdy nowy pracownik jest poddawany badaniom psychofizycznym, do tego należy dodać wiedzę teoretyczną, która jest im przekazywana nowym na różne sposoby. Jednym z tych sposobów jest film szkoleniowy. – Dzisiaj praca w kopalni to nie jest kilof i łopata, dzisiaj więcej pracuje się głową niż rękami – tłumaczy Madej.

Najmniej powodów do dumy mają władze Jastrzębskiej Spółki Węglowej. W kopalni Zofiówka jeden na pięciu rozpoczynających pracę nie wie, jak pomóc rannym kolegom. – Na pewno, jeśli są takie sygnały to je sprawdzimy. Z naszej strony zrobimy wszystko, aby ten system został uszczelniony – przyznaje Katarzyna Jabłońska-Bajer z Jastrzębskiej Spółki Węglowej.

Ma być lepiej, bo wszystkie spółki węglowe ujednoliciły system szkolenia. Teraz muszą jeszcze zmienić podejście górników… I ta zmiana może być znacznie trudniejsza.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button