RegionSilesia Flesz

Górnicy z kopalni Kazimierz-Juliusz nadal protestują pod ziemią [Zdjęcia]

ZOBACZCIE, JAK GÓRNICY Z SOSNOWCA PROTESTUJĄ POD ZIEMIĄ

 

Katowicki Holding Węglowy poinformował protestujących, że jeśli do godziny 6 rano nie wyjadą na powierzchnię, każdy z nich otrzyma dyscyplinarne zwolnienie z pracy i nie zostaną zatrudnieni w innych kopalniach spółki. –Równocześnie przygotowany będzie wniosek do organów ścigania o wszczęcie postępowania wobec uczestników nielegalnego protestu o sprowadzenie zagrożenia zdrowia i życia ludzkiego – napisał w oświadczeniu do załogi prezes kopalni Krzysztof Kurak.

 

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Protestujący odpowiedzieli, że to nie jest strajk, bo cały czas fedrują. Dziś (25 września) o godzinie 06.30 w wyrobisku kopalni protestowało już 165 górników. – Podczas masówek załoga jednogłośnie opowiedziała się za kontynuowaniem protestu przynajmniej do czasu przelania drugiej transzy wypłaty za sierpień i podjęcia dalszych rozmów, ale nikt nam tego nie proponuje. Prezes działa na zasadzie przykładania pistoletu do głowy. A ludzie są zdesperowani, nie mają pieniędzy na życie. Połowa wypłaty to w niektórych przypadkach kilkaset złotych, bo są różnego rodzaju potrącenia. Są przypadki, że pracownicy dostali 300, 400 zł. Tutaj cały czas są kobiety z małymi dziećmi, które nie mają już za co żyć – mówi Paweł Drozdowski z Solidarności.

 

Górnicy przede wszystkim domagają się wypłaty części zaległych pensji za sierpień i uregulowania kwestii mieszkań zakładowych. Wydobycie węgla w kopalni Kazimierz-Juliusz w Sosnowcu potrwa do końca września.

 

 

Materiał Adama Sieraka:

 

To nie jest walka o kopalnię, ale o być albo nie być setek rodzin. W kopalni Kazimierz-Juliusz podziemny protest trwa. Pod ziemią jest nadal ok. 160 górników. Ich żony pojechały dziś z transparentami do wojewody. Podkreślają, że nie chodzi tu tylko o to, by ostatnia w Sosnowcu kopalnia nie została zamknięta. Boją się, że stracą dach nad głową. Dziś w sprawie kopalni z premier Ewą Kopacz spotkał się też wojewoda śląski, Piotr Litwa.

 

 

Już drugą dobę siedzą pół kilometra pod ziemią. Zdesperowani by walczyć o swoje. -My żyć nie mamy za co! Dziecku się nie wytłumaczy – mówi jeden z protestujących pod ziemią górników z KWK Kazimierz-Juliusz. Prawie dwustu górników z kopalni Kazimierz-Juliusz w ten sposób chce zmusić zarząd ostatniej w Zagłębiu kopalni do wypłaty zaległych wynagrodzeń. Pomimo okupacji pracy nie przerwali. Na powierzchni czekają na nich rodziny, dla których nierzadko górnicza pensja jest jedyną w domowym budżecie. Każda z żon górników, które podziemny protest swoich mężów popierają wie, że to walka o byt całej rodziny. -Posiłki nam załatwiają koledzy tutaj z powierzchni. Kanapki nam dziewczyny robią. Żony i tu całe osiedle nam jedzenie przynoszą. Mamy dobrze – mówi Krzysztof Donda, protestujący górnik.

 

 

Anna Rzeźniczek od środy pod kopalnię przychodzi z córką, ale nie liczy na to, ze zobaczy się z mężem. -Mój mąż dostał 900 zł wypłaty, z tego mam 702 zł zapłacić za mieszkanie i zostaje 200 zł na życie, co się nie da wyżyć. Dojazd do pracy kosztuje, książki. Mam dwoje dzieci w wieku 11 i 5 lat. Córka pyta ojca: tato, czemu nie masz na chleb? – mówi Anna Rzeźniczek, żona protestującego górnika. Załoga otrzymała tylko część wypłaty za sierpień. Dziś od dyrektora sosnowieckiej kopalni chcieli odpowiedzi tylko na jedno pytanie. -Czy pan da gwarancję i postawi głowę, ze 1 października będą pieniądze? -Zrobimy wszystko żeby one były. -Głowę czy pan tu da?! -Głowy nie dam. – Dziękuję, wszystko! – krzyczeli zdenerwowani górnicy z KWK Kazimierz-Juliusz. -Wszystkie konta kopalni są zajęte przez komorników i wszystkie pieniążki które wypracuje załoga, wypracuje kopalnia są od razu zabieranie przez komorników – mówi Artur Krawiec, rzecznik KWK Kazimierz-Juliusz. Błędne koło zmusiło władze do podjęcia decyzji o zamknięciu kopalni. -Tak nie postępują ludzie w cywilizowanym kraju. Pracodawca rzetelny powinien za pracę zapłacić. A dopiero później straszyć artykułem 52 – przekonuje Grzegorz Sułkowski, przew. NSZZ "Solidarność" w KWK Kazimierz-Juliusz.

 

Wczoraj wieczorem okupujący kopalnie pod ziemią usłyszeli od pracodawcy, że jeśli nie opuszczą chodników to zostaną dyscyplinarnie zwolnieni. Nikt jednak pomimo realnej groźby zwolnienia z protestu nie zrezygnował. -Ta kopalnia nie jest prywatną kopalnią , to jest kopalnia spółki Skarbu Państwa. Chcemy pani premier przedstawić to, co myśmy tutaj zauważyli, że majątek tej kopalni został rozkradziony – mówi Rafał Jedwabny, WZZ "Sierpień 80" w KWK Kazimierz-Juliusz. W samo południe spod sosnowieckiego zakładu wyjechał autobus z żonami górników do Katowic. Tu czekały, aż wojewoda śląski wrócił ze spotkania z premier Ewą Kopacz. Zarząd Katowickiego Holdingu Węglowego zaoferował zwalnianym górnikom pracę w innych kopalniach spółki. Ale to nie koniec próby ratowania fatalnej sytuacji sosnowieckiej załogi. Zarząd KHW SA proponuje, iż ci z pracowników Kazimierza-Juliusza którzy rozpoczną od 1 października pracę w KHW, dostaną zaliczkę na konto swoich przyszłych wynagrodzeń. Protestujący muszą jednak zadeklarować chęć pracy w KHW. -Od kilku dni o niczym innym się nie mówi w Polsce, tylko o tym, że górnicy protestują. To nie jest tylko Braniewo, to nie jest tylko Kazimierz-Juliusz. To są również inne zapalne ogniska i pani premier Kopacz musi zdawać sobie z tego sprawę, że czas zacząć rozmowy – podkreśla Bogusław Ziętek, przew. WZZ "Sierpień 80". Zapowiedź ich rozpoczęcia zakończyła górniczą blokadę torów na granicy z Rosją. Ten jednak wymaga szybkich konkretów.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button