Czekamy na rozmowy z rządem do 21 stycznia, a później zaczniemy akcje protestacyjno-strajkowe na terenie całego województwa śląskiego – grzmią związki zawodowe. I zapowiadają powtórkę protestów z 2015 roku za rządów koalicji PO-PSL. Związki zawodowe zarzucają stronie rządowej łamanie zapisów umowy społecznej.
– Myśmy chcieli realizacji tej umowy. Myśmy chcieli, żeby te daty były dotrzymane. I co robi ten rząd? Podlewa ognisko benzyną. Po to, żeby podpalić. Chcę bardzo wyraźnie powiedzieć: my chcemy usiąść do rozmów, dlatego że wiemy, jak z tego kryzysu wyjść – mówi Bogusław Ziętek, Sierpień ’80.
Według związków zawodowych zarządy spółek węglowych na polecenie Ministerstwa Aktywów Państwowych miały przeliczać tzw.-ą „żywotność kopalń”. Natomiast Polska Grupa Górnicza twierdzi że nie rozważa innych terminów zamknięcia kopalń niż te które są zawarte w umowie społecznej. Umowa zakładała systematyczne wygaszanie kopalń na Śląsku do 2049 roku.
– My nieoficjalnie wiemy, że część dokumentów ma być opracowana w kontekście zamknięcia górnictwa w 2040 roku, inni mówią o 2045, jeszcze inni mówią o 2038 – mówi Dominik Kolorz, przewodniczący Śląsko-Dąbrowskiej Solidarności.
– Wiemy jaka jest trudna sytuacja we wszystkich spółkach. Ale widzimy jedno: rząd nie realizuje tego, co sam podpisał. Jak możemy podchodzić realnie do rozwiązań, które są przedstawiane, skoro od pół roku nie jest w stanie zrealizować tego, co sam się zobowiązał – mówi Dariusz Trzcionka, ZZ Kadra. Dzisiaj związkowcy rozmawiali także w Warszawie z przedstawicielami Ministerstwa Aktywów Państwowych. Rozmowy mają być kontynuowane jutro w siedzibie PGG w Katowicach. Jednocześnie w parlamencie rozstrzyga się kwestia wsparcia górnictwa w wysokości prawie 29 miliardów złotych.
ZOBACZ MATERIAŁ SILESIA FLESZ
Paweł Jędrusik