Grozi nam czarny rynek leków antykoncepcyjnych?

Zażycie tych tabletek to często ostatni dzwonek przed niechcianą ciążą. Używane zwykle awaryjnie, gdy standardowa antykoncepcja zawiedzie lub w razie niezabezpieczonego stosunku. Na polskim rynku istnieją dwa tego typu środki. Zwykle to w gestii kobiety jest ich zdobycie. – Musi się zgłosić do lekarza, lekarz musi wypisać receptę i wtedy może wykupić ten środek – mówi Damian Kazek z Apteki “Pod Zamkiem”
Prostszą metodą na ich uzyskanie już niebawem będzie wizyta u naszych sąsiadów z Czech. Od 28 listopada w tamtejszych aptekach zmieniają się zasady sprzedaży pigułek “po”. – Będzie można uniknąć wstydu, będzie można iść do apteki, tak jakby szło się po lekarstwo na kaszel – mówi Karina Hrvsovska, mieszkanka czeskiego Cieszyna. Tabletki będą dostępne bez recepty. – To dobre rozwiązanie dla tych, którzy nie chcą mieć dzieci. Wiadomo jak są dzieci, są problemy, jest to obowiązek na całe życie – dodaje. Do ich zakupu konieczne będzie jedynie okazanie dowodu osobistego. Ale jak twierdzą czescy farmaceuci, nie zabraknie nadzoru. – Trzeba będzie podać imię i nazwisko, aktualny adres zamieszkania – mówi Michaela Zipserova z apteki “U Salvatora”.
Jednorazowo możliwy będzie zakup tylko jednego opakowania. Ograniczeniem sprzedaży będzie też wiek – lek będą mogły kupować wyłącznie kobiety, które ukończyły 16 rok życia. Pomysł naszych sąsiadów nie wszystkim przypada do gustu. – Pojawi się czarny rynek i handlarze, którzy będą je sprzedawać – mówi Agata Pustułka z Dziennika Zachodniego. Samodzielną decyzję o zastosowaniu antykoncepcji awaryjnej można przypłacić własnym zdrowiem. Polskich lekarzy dziwi fakt, że leki te będą tak łatwo dostępne. – Dziwne. To nie są cukierki, to są leki silnie działające, to są duże dawki hormonów. One mogą mieć swoje negatywne skutki – mówi Jarosław Wieczorek, ginekolog. I wtedy już konsultacji lekarskiej i wypisywania recept się nie uniknie.