Region

Gruntow(n)a zmiana

Katowice będą bardziej wnikliwie spoglądać na inwestorów, którzy chcą kupić miejskie grunty. – Inwestor nabywa działkę, nic nie robi i później ją sprzedaje z zyskiem. Z tego powstało już wiele mitów, afer – tłumaczy Piotr Uszok, prezydent Katowic. Takich jak te z budową Centrum Sportu w Dolinie Trzech Stawów czy Katowickiego Centrum Biznesu w pobliżu ronda. W obu tych przypadkach działki należały wcześniej do miasta. – Są ludzie i instytucje również, które poszukują działek, przygotowują je do sprzedaży i sprzedają. Ci inwestorzy prawdopodobnie nigdy nie mieli zamiaru budować – wyjaśnia Roman Olszewski, naczelnik wydziału budownictwa UM Katowice.

A miastu chodzi o to, żeby inwestorzy nie tylko budowali, ale przede wszystkim rozkręcali interes. Dlatego firma, która wygra przetarg na działkę przy ul. Kościuszki w ciągu dwóch lat będzie musiała wylać fundamenty, a rok później postawić budynek w stanie surowym. W przeciwnym wypadku miasto będzie mogło grunt odkupić. Nowych pomysłów urzędników nie boją się duże firmy. Jak mówi Grzegorz Ćwik, z katowickiego Budusa, ceny w przetargach często windują developerzy, którzy na gruntach chcą tylko zarobić. – Taki zapis, jeżeli chodzi o działki w strategicznych dla miastach miejscach jest dobrym zapisem, bo miasto musi mieć kontrolę nad tym, co w tych miejscach się będzie działo, w jakim okresie.

A był okres, że podobne rozwiązania stosowały Mysłowice. – Można to zrobić, bo u nas też takie rzeczy były – mówi Małgorzata Jędrzejczyk, Urząd Miasta w Mysłowicach. Ale już nie ma. Pierwszy powód to brak miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, który utrudnia wprowadzanie dodatkowych zapisów do umów sprzedaży miejskich terenów. – Jest też drugi powód. Każde takie obwarowanie w umowie, w akcie notarialnym potencjalnie utrudnia inwestorowi na przykład zdobycie kredytu – dodaje Małgorzata Jędrzejczyk. Ale za to daje miastu pewność, że będzie mogło odzyskać grunt. – Takie działanie jest jak najbardziej zgodne z prawem, bo dopuszczalność zawarcia tego typu umów wynika z przepisów kodeksu cywilnego – uważa dr Piotr Pinior, specjalista prawa gospodarczego i handlowego.

I to właśnie tym kodeksem miasto będzie straszyć tych inwestorów, którzy nie znają branżowego kodeksu dobrych praktyk.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

 

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button