Haiti/ Wciąż są problemy z dostarczaniem pomocy
Eksperci podkreślają, że liczy się każda minuta, tymczasem dochodzą informacje o chaosie panującym na lotnisku w Port-au-Prince. Wiele maszyn jest odprawianych z kwitkiem i muszą lądować w sąsiedniej Dominikanie. Stamtąd na dotarcie w rejon katastrofy ratownicy potrzebują co najmniej kilka godzin więcej. Właśnie z Dominikany jedzie do stolicy Haiti ekipa polskich ratowników z psami. Wkrótce powinni dotrzeć do Port-au-Prince.
Rząd w Paryżu złożył oficjalny protest na Amerykanów po tym, jak francuski samolot ze szpitalem polowym na pokładzie nie uzyskał zgody na lądowanie w stolicy. Wtorkowe trzęsienie ziemi zniszczyło wieżę kontrolną na lotnisku w Port-au-Prince, dlatego Haitańczycy poprosili właśnie Amerykanów o przejęcie odpowiedzialności za lądowisko.
Tymczasem sytuacja w dotkniętych tragedią rejonach jest coraz bardziej napięta, tym bardziej, że dziś odczuwalny był wstrząs wtórny o sile 4,7 stopni w skali Richtera. Według amerykańskich służb sejsmologicznych, wstrząs wystąpił na głębokości 10 kilometrów, 75 kilometrów na zachód od stolicy kraju Port-au-Prince.
Trzęsienie ziemi na Haiti zniszczyło niemal wszystkie zabudowania w mieście Leogane niedaleko Port-au-Prince. Jak informuje ONZ, Leogande to jedno z najbardziej dotkniętych przez kataklizm rejonów Haiti. W mieście liczącym przed tragedią 134 tysiące mieszkańców mogło zginąć nawet 10 tys. osób. Większość ciał, osób które zginęły wciąż znajduje się w zawalonych budynkach – alarmuje Organizacja Narodów Zjednoczonych, powołując się na lokalną policję. Leogane znajdowało się blisko epicentrum.
Spustoszone są także inne miasta. W ponad 300-tysięcznym Carrefour i 25-tysięcznym Gressier kataklizm zrównał z ziemią około połowę budynków. Gruzy wciąż są tam przeszukiwane przez grupy ratowników – w sumie około 1,5 tys. specjalistów wspomaganych przez 115 wyszkolonych psów. Udało im się odnaleźć pod zawalonymi budynkami 58 żywych osób – informuje ONZ. Z każdą chwilą szanse na uratowanie żywych maleją. Na ich korzyść działają jednak: korzystny klimat i lekkie materiały, które wykorzystano do budowy domów.
Wciąż są problemy z dotarciem do tysięcy głodnych i zdesperowanych ludzi. Wielu mieszkańców kraju potrzebuje też natychmiastowej pomocy medycznej. Ratownicy i lekarze alarmują, że sytuacja epidemiologiczna na Haiti pogarsza się z minuty na minutę. Miejscowe ekipy nie nadążają z usuwaniem wydobytych spod gruzów zwłok. Brakuje też worków na ciała.
Do protestów doszło w leżącym w pobliżu stolicy kraju Port-au-Prince miasteczku Carrefour. Mieszkańcy chcąc zwrócić uwagę na zalegające na ulicach ciała ustawili barykady z płonących opon i śmieci.
Światowa Organizacja Zdrowia przekonuje, że zwłoki powinny być usunięte z ulic jak najszybciej również ze względu na tych, którzy przeżyli trzęsienie ziemi.
Co najmniej półtora miliona osób jest pozbawionych dachu nad głową. Ratownicy szacują, że doszczętnie lub poważnie zniszczona została prawie jedna trzecia budynków w stolicy – Port-au-Prince.
W mieście zaczynają działać kolejne polowe szpitale. Na boisku do piłki nożnej funkcjonuje już placówka prowadzona przez izraelską armię. Pracuje w niej 220 osób, w tym lekarze i pielęgniarki z Izraela.
Do opuszczonego na noc szpitala polowego ONZ powrócili lekarze, którzy opuścili go, w obawie przed uzbrojonymi bandami.
Władze Haiti apelują do przybywających do kraju pracowników niosących pomoc, aby zabrali ze sobą środki niezbędne do życia, żywność i wodę. Zdobycie ich na Haiti jest bardzo trudne. Mimo to do potrzebujących zaczyna docierać coraz szersza pomoc.
Do Haiti przyjeżdżają również politycy. Około 21 naszego czasu wylądowała tam amerykańska sekretarz stany Hillary Clinton. Jutro dotrze sekretarz generalny ONZ Ban Ki-moon. Najpewniej w poniedziałek przyjedzie komisarz Unii Europejskiej do spraw Rozwoju i Pomocy Humanitarnej Karel de Gucht. Z kolei byli prezydenci USA – Georg Bush i Bill Clinton będą koordynować krajową zbiórkę pieniędzy na rzecz ofiar tragicznego trzęsienia ziemi.