Handlowcy z centrum Katowic walczą o klientów

Kupcy z centrum Katowic otwierają nowy rozdział swojej działalności. Zamiast walki o klienta w pojedynkę, chcą działać wspólnie. 150 tysięcy ulotek wyjechało dziś z drukarni. Rozdadzą ich bezpośrednio 120 tysięcy, a resztę zostawią u siebie w punktach, których w śródmieściu jest około pięciuset. Tyle, że zdaniem handlowców, nie wszyscy o tym wiedzą. – Chcemy uświadomić klientom, że tak naprawdę centrum Katowic ma bardzo szeroką ofertę. Klienci teraz bardzo często na zrobienie zakupów wybierają centra handlowe – wyjaśnia Artur Mocek, inicjator akcji. I to właśnie z nimi chcą konkurować śródmiejscy kupcy. Jak tłumaczą, centrum miasta wygrywa z tym handlowym nie tylko liczbą sklepów. – To, że w jednym miejscu jest wszystko, nie znaczy, że jest tam miła atmosfera, bo atmosferę wyznacza jakiś klimat, który panuje w miejscu, uważam, odrębnym – tłumaczy Marta Grygorcewicz, właścicielka restauracji Bazylia.
Handlowcy ze śródmieścia mają jednak znacznie więcej argumentów. Chwalą się, że u nich poczta jest całodobowa, mają więcej przestrzeni, w centrum można rozróżnić pory dnia, a nawet trudniej zarazić się… grypą. Szczególnie te ostatnie argumenty, w największym centrum handlowym w Katowicach traktowane są z przymrużeniem oka. Dlatego nowa akcja śródmiejskiej konkurencji w tym miejscu większych emocji nie wzbudza. – Jest wolny rynek i również takie inicjatywy mogą mieć miejsce. My zachęcamy klientów w okresie świątecznym używając zupełnie innej argumentacji – oznajmia Marta Drzewiecka, dyrektor marketingu SCC. Jedną i drugą argumentację dobrze poznał Przemysław Marcinek, który prowadzi restaurację zarówno w centrum miasta, jak i w Silesia City Center. Jak mówi, w obydwu miejscach można dobrze zarobić, chociaż różnic nie brakuje. – W centrum mamy klientów przypadkowych, którzy na przykład podążają z pracy albo do pracy, wpadają do nas, zjadają i uciekają. A tutaj przyjeżdżają całe rodziny i spędzają tutaj dużo czasu – opowiada Przemysław Marcinek, restauracje “deka smak”.
Czy dzięki ulotkom równie dużo czasu katowiczanie zaczną spędzać w centrum? – na to pytanie odpowiedzi na razie nie zna na nikt, ale zdaniem specjalistów ds. marketingu, jest na to szansa. – Ulotka jest ciekawa, przypomina jakąś mapę. Każdy dostając mapę za darmo pewnie chętnie by ją przejrzał. W związku z tym jest szansa, że odbiorcy zerkną, a jeżeli przyciągnie ich zawartość i uznają, że to jest atrakcyjne – uważa Krystian Dudek, specjalista ds. PR i marketingu. Chyba, że na drodze klientom staną tak prozaiczne problemy jak brak parkingów, czy zbyt krótkie godziny otwarcia sklepów.