RegionSportWiadomość dnia

HC GKS Katowice, Kleofas… powolna agonia katowickich klubów! Kto jest za to odpowiedzialny?

Przyjmują mocne ciosy, ale po tym uderzeniu mogą paść na deski. Najbardziej utytułowany klub bokserski w Katowicach przez brak pieniędzy jest bliski nokautu. Zawodnicy Kleofasa od początku trenowali w spartańskich warunkach. Teraz nie będą mieli, gdzie się podziać. Bokserzy z Katowic na tym ringu mogą trenować tylko do czerwca. Później hala zostanie zburzona. – Nie oszukujmy się. Do boksu trafia młodzież z trudnym, mocnym charakterem. Może nie z trudnym, ale mocnym. Jeśli im zamkniemy siłownie, sale bokserskie, to sobie sami robimy problem – stwierdza Grzegorz Proksa, bokser.

Oni z problemami próbują walczyć od lat. Odnoszą sukcesy zarówno na zawodach krajowych, jak i tych za granicą. O kolejne będzie jednak niezmiernie ciężko. – Często traktują nasz klub jak drugi dom, tutaj przychodzą spędzają czas, dają z siebie wszystko – mówi Damian Kuźma, prezes Kleofas Katowice. Teraz będą musieli dać z siebie jeszcze więcej. Hala treningowa należy do Katowickiego Holdingu Węglowego. Jej właściciel wystawił ją na sprzedaż. – Większość terenów poprzemysłowych, terenów, które nie są nam potrzebne i nie widzimy przyszłości dla nich, a komuś mogą się przydać. Po prostu nie stać nas na utrzymywanie tego, co jest wspomnieniem po byłych kopalniach – mówi Wojciech Jaros, rzecznik prasowy Katowickiego Holdingu Węglowego.

 Władze klubu poszukują nowego obiektu, w którym bokserzy z Katowic mogliby nadal trenować. Jednak klubu, który ledwo co wiąże koniec z końcem, po prostu nie stać na jej wynajem. – Jest to sytuacja, która nie dzieje się od wczoraj, tylko ta sytuacja ma już swoją historię od co najmniej 10 lat. Finał znajduje w 2014 roku. Teraz się okaże, czy klub będzie kontynuował swoją działalność – informuje Damian Kuźma, prezes Kleofas Katowice.

Nową siedzibą mogłaby stać się hala położona przy ulicy Józefowskiej, ale władze Katowic w tej sprawie nabrały wody w usta. – Jest to duży problem organizacyjny ze względu na to, że te hale są obłożone do maksimum możliwości. Aby kogokolwiek tam umieścić ze swoją działalnością, komuś trzeba tą działalność przerwać – mówi Sławomir Witek.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Sytuacja jest trudna. Zdaniem byłego komentatora sportowego, a dziś radnego Katowic – Andrzeja Zydorowicza, można było wcześniej jej zapobiec. – Należało zbudować jakiś lekki pawilon o powierzchni dwustu metrów kwadratowych z sanitariatami i uniemożliwić temu klubowi istnienie, a tak będziemy mieli bokserów, którzy będą trenować pod chmurką – stwierdza.

Jak trenować nie mają też hokeiści HC GKS Katowice. Ponad pół roku bez wypłaty i bez sprzętu do gry. Maciej Szewczyk w jednym ze spotkań GieKSy nie zagrał, bo nie miał kija. Niedzielny mecz hokeiści GieKSy oddali walkowerem – wyjechali tylko na lód podziękować kibicom i zjechali do szatni. – Mam takie pytanie do miasta: czy jesteśmy w ogóle potrzebni, czy w ogóle sport w Katowicach jest potrzebny? Gdy patrzę na to co się dzieje, to myślę, że jesteśmy tylko po to, żeby zapchać tę dziurę – stwierdza Filip Drzewiecki, zawodnik HC GKS Katowice.

Władze Katowic i w tej sytuacji umywają ręce. W tym sezonie z kasy miejskiej na funkcjonowanie hokejowej GieKSy przeznaczyły już 180 tysięcy złotych. – Zarząd klubu jest zobligowany i powinien zabiegać o sponsorów, a nie można całej odpowiedzialności zrzucać na barki miasta Katowice – zaznacza Maciej Biskupski, UM w Katowicach. Miasta, w którym z drużyn występujących w najwyższej klasie rozgrywkowej zostali tylko hokeiści i futsalowcy. Piłkarze i bokserzy o sukcesach sprzed lat mogą jedynie pomarzyć.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button