Horror motoryzacyjny

Spacerując po alejkach chorzowskiego parku trzeba mieć oczy dookoła głowy. Uciekanie sprzed maski i przeciskanie się pomiędzy samochodami to standard. Spacerowicze są jednak podzieleni. Jedni za taki stan rzeczy obwiniają leniwych kierowców, inni uważają, że jest za mało miejsc parkingowych.
W WPKiW jest parking płatny i gdy ktoś przyjeżdza do parku, to powinien z niego korzystać, a nie wjeżdżać do parku samochodem. Pozostawienie samochodu na parkingu kosztuje jednak dużo więcej, niż swobodna jazda pomiędzy spacerowiczami. Całodzienny karnet to 10 złotych.
Wiele osób parkuje na pobliskim Osiedlu Tysiącelecia. To jest horror – tak o miłośnikach parkowania na osiedlowych trawnikach mówi Jolanta Niszyć, ktora od lat toczy z nimi walkę. Bezskutecznie.
Jolanta Niszyć: Samochód jest oczywiście dla ludzi, ale nie można parkować na trawniku i gdzie popadnie. Krawężniki są poniszczone, chodniki są poniszczone. To są skutki tego, że parkują w takich miejscach. A kultura kierowców daleko odbiega od tego, co mu byśmy sobie życzyli jako mieszkańcy.
Do 2012 roku w pobliżu parku ma powstać kilka miejsc, gdzie będzie można zostawic cztery kółka. Jak zapewnia Bogusław Śmigielski, marszałek wojwództwa, parkowanie na chodnikach będzie możliwe, ale tylko w wyjątkowych wypadkach. Pozostaną takie miejsca, ktore będą miejscami rezerwowymi, na duże imprezy.
Wniosek z tego jeden: tylko EURO 2012 może uratować chorzowskie trawniki i krawężniki.