Huragan nie odpuszcza. W Katowicach może dojść do katastrofy budowlanej
Choć trudno w to uwierzyć, to centrum miasta w taką pogodę, to centrum bardzo niebezpieczne. Zrujnowana kamienica straszy od lat, ale dopiero huragan zmusił urzędników do działania. – Silne porywy wiatru dochodzące do 120 km/h, mogą zagrozić konstrukcji przede wszystkim dachu. To mogłoby spowodować bardzo poważne zagrożenie dla przejeżdżających samochodów – mówi Jakub Jarząbek, UM w Katowicach.
Teren wokół kamienicy w trybie pilnym zabezpieczono, bo rudera grozi zawaleniem. Na ulice spadają cegły i części elewacji. – Wali się, po prostu się wali i szczęście jest jedno, że jeszcze nie spadł śnieg, bo wichura temu nie zaszkodzi – moim skromnym zdaniem, chociaż nie jestem specjalistą. Natomiast, gdy spadnie śnieg na dach, to ten dach może się załamać, bo był nadpalony – stwierdza Jerzy Seifert, właściciel kamienicy. Właściciel budynku rozkłada ręce. Na rozbiórkę – jak mówi – go nie stać, a miasto wciąż stwarza mu problemy. – Przy wyburzeniu tej kamienicy, żeby ciężarówki tu mogły podjeżdżać, Urząd Miasta chce ode mnie 120 tysięcy złotych, czyli 40-letni czynsz. Czy to jest zgodne z zasadami współżycia społecznego? Wątpię.
Nie ma wątpliwości za to wojewódzki inspektor nadzoru budowlanego. Już nakazał częściowo katowicką kamienicę wyburzyć Prace mają rozpocząć się na początku przyszłego tygodnia. – Musimy się do tego przygotować pod względem logistycznym. Zostanie usunięte niebezpieczeństwo, zostanie rozebrana prawdopodobnie część tej kamienicy, dach i część ścian górnych kondygnacji – informuje Jan Spychała, Wojewódzki Inspektor Nadzoru Budowlanego w Katowicach.
W Czańcu koło Bielska-Białej ucierpiał między innymi dach miejscowej hali sportowej. Jedna z części zerwanego pokrycia, przygniotła wracającego z nocnej zmiany górnika. – Na szczęście miał jedną rękę sprawną i potrafił powiadomić pogotowie. Teraz jest w szpitalu. Ma połamane żebra i obydwie łopatki.
Śląscy strażacy interweniowali kilkaset razy, najczęściej właśnie w powiecie bielskim, ale także częstochowskim i gliwickim. Głównie przy powalonych drzewach. – W tej chwili ten wiatr trochę przygasł. Natomiast być może się jeszcze pojawi i troszkę spustoszenia narobi. Oby nie było zdarzeń z ludźmi, oby nikomu nic się nie stało – zaznacza bryg. Krzysztof Grygiel, PSP w Bielsku-Białej.
Ksawery jednak nie odpuszcza. Na Pomorzu zabił cztery osoby. W Poraju na samochód spadło powalone przez wiatr drzewo. Blisko pół miliona Polaków pozostaje bez prądu. Pociągi notują wielogodzinne opóźnienia, odwołano też część połączeń lotniczych.
Prognozy optymistyczne nie są. Dziś w nocy ciąg dalszy pogodowego koszmaru. – Porywy wiatru na terenie województwa śląskiego mogą dochodzić do 90 km/h, wysoko w górach nawet 110 km/h – informuje Grażyna Bebłot, IMGW w Katowicach. Ksawery osłabnie dopiero w sobotę popołudniu. Wtedy też zacznie się realne liczenie strat.