Region

I wszystko gra

Początki podobno nigdy nie są łatwe. I choć rozgrywają się pod czujnym okiem mistrzów nie zawsze do mistrzostwa prowadzą. Jednak, jak zapewniają nauczciele, blask jupiterów to nie wszystko. – Obecność w szkole muzycznej pozwala kształtować charakter jako taki. A już to, że dzieci muszą nauczyć się pracy nad sobą samym, z sobą samym, na pewno przyda się im w przyszłym życiu – powiedział Leszek Sojka, Państwowa Szkoła Muzyczna im. M. Karłowicza w Katowicach.

Życiu, które poświęcili muzyce kameraliści z Kwartetu Śląskiego. Jak mówi skrzypek, Szymon Krzeszowiec żeby wytrwać na muzykę trzeba być po prostu chorym. – To jest kwestia zrozumienia się nazwajem, kwestia nauczenia się podobnego myślenia, przy jednoczesnym połączeniu tych czterech jednostek.

Jednostek, które nim trafiły do sal koncertowych – podobnie jak 18-letnia Marysia nie raz musiały zaciskać zęby, żeby uniknąć rozstroju, nie tylko nerwowego. – Gdybym nie pokochała tej wiolonczeli, nie pokochała muzyki, to na pewno zrezygnowałabym ze szkoły, ponieważ jest to jednak ciężka praca, trzeba ćwiczyć, czasami się nie udaje, ale jednak się nie poddaję.

O tym, że nie wielki finał jest najważniejszy, przekonują również rodzice, którzy swoje dzieci wysyłają na zajęcia taneczno-rytmiczne. – W tym wieku to raczej nie myśli się o karierze, że ktoś ma takie nastawienie, żeby wszczepiać dziecku takie tendencje. Mi się wydaje, że to kwestia ruchu, żeby dzieci się spotykały, nie czuły na przykład skrępowania – tłumaczy Ewa Wiorek.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Skrępowania, które niejednokrotnie odczuwa Joanna Wnuk-Nazarowa, od 8 lat dyrektor naczelnych NOSPR. – Nie może być tak, że napisałeś coś, sprawdziło się, zarobiłeś kupę kasy, to teraz odcinasz kupony i cały czas na jedno kopyto tworzysz przez 10 lat.

I choć teatr lat liczy sobie dużo więcej gra nawet wtedy, kiedy wydaje się, że orkiestra milczy. – Ma się wrażenie, że jej nie słychać, bo ona jest tak związana i tak zrośnięta ze spektaklem, ale potem jednak gdzieś tę muzykę niesie w sobie – mówi Mirosław Neinert, teatr Korez.

Jednak, aby mógł ją nieść musi najpierw ją poznać. Bez tego – sale koncertowe świecić będą pustkami, a “melomani” rozpoznawać będą tylko jednego kompozytora.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button