Ile kosztuje darmowy internet z Sosnowca? 2,5 tys zł! Firma Milmex mogła oszukać ponad 3 tysiące osób! Przekręt z NetMaks?
Prokuratura Rejonowa w Sosnowcu wszczęła śledztwo badające usługę NetMaks, czyli Darmowego Internetu Unijnego. Oferowała go spółka Milmex z Sosnowca. Na czym miał polegać przekręt na ogromną skalę, w którym oszukanych mogło zostać ponad 3 tysiące klientów? Przy podpisywaniu umowy na darmowy unijny internet, klientom podsuwano jednak do podpisu coś, co darmowe już nie było – umowy kredytowe na finansowanie usługi. Takich umów, które sprawdza sosnowiecka prokuraturą są tysiące!
Podpisanie umowy kredytowej na finansowanie usługi Darmowego Internetu Unijnego “NetMaks” skutkowało dla klientów kłopotami. A dokładniej – płaceniem rat, które wg. zapewnień – płacić miał dostawca usługi. Jak jednak wykazują śledczy – w wielu przypadkach raty musieli płacić klienci. Zdaniem prokuratury w Sosnowcu, firma Milmex mogła w ten sposób dopuścić się przywłaszczenia mienia znacznej wartości – a dokładnie leasingowanego sprzętu telekomunikacyjnego.
Już na początku lutego pojawiły się sygnały, że firma Milmex “Netmaks” z Sosnowca, dostawca internetowy promujący akcję “Internet Unijny za darmo” wstrzymał dostęp internetu dla kilku tysięcy odbiorców. Jak donosili wtedy klienci firmy – pobierane miały być od nich kaucje w wysokości od 1500 do 2500 tys zł. Sama firma na swój projekt dostała wysoką unijną dotację (80 mln zł). Klienci skarżyli się na umowy – w myśl których, klient zrywający umowę na dostawę darmowego internetu nie dostawał kaucji z powrotem lub dostawał ją mocno okrojoną. Zaraz po całej lawinie podobnych informacji od wzburzonych klientów, do firmy Milmex z Sosnowca z żądaniem wyjaśnień zgłosili się urzędnicy Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości. Ta przekazała już wcześniej Milmexowi 22 miliony złotych z przeznaczeniem na projekt stworzenia infrastruktury szerokopasmowego przesyłu danych.
Wzburzeni klienci Milmexu, mający już umowy na usługę “Darmowy Internet Unijny NetMaks” poskarzyli się także UKE. Okazało się bowiem, że musieli – mimo iż w nazwie programu jest “darmowy” – chcąc otrzymać dostęp do internetu wpłacić kaucję sięgająca nawet 2,5 tys zł – lub podpisać na taką kwotę umowę kredytową. Umowę, z której miał wywiązywac się operator, a tymczasem banki zaczęły po pewnym czasie o pieniądze upominać się u klientów Milmexu. Czarę goryczy przelał fakt, że od kilku miesięcy klienci zostali od internetu odcięci. Kłopoty – zdaniem samej firmy – miały zakończyć się w lutym. Wielu rozczarowanych klientów usługi “NetMaks” wciąż jednak podłączona do sieci nie jest.