Inny punkt widzenia

Mimo iż od urodzenia nie widzi na jedno oko, Maciej Mówiński nie wyobraża sobie życia bez piłki nożnej. – Wszyscy grają i wszyscy się zastanawiają dlaczego to jest tak popularne, nikt nie potrafi tego wyjaśnić. Po prostu tak jest. To jest gra dla każdego, każdy może zagrać. Tak jak my – stwierdza Mówiński, kapitan drużyny “Nadzieja” Kraków. Zresztą nie tylko on, ale wszyscy zawodnicy “Nadziei” Kraków z powodzeniem występowali na dąbrowskim parkiecie.
W kolejce po pamiątkowy puchar turnieju stanęło pięć drużyn. W każdej z nich występowali piłkarze słabowidzący. – Tak naprawdę to oni nie różnią się od swoich pełnosprawnych rówieśników. Chcą grać w piłkę tak samo jak oni. Chcą swój czas wolny wykorzystywać w taki sam sposób, w takich samych formach – uważa Dariusz Januszewski, organizator turnieju. A doskonałej formy niektórym uczestnikom turnieju mogliby pozazdrościć nawet zawodowcy.
Mimo, że droga do wygranej niejednokrotnie okupiona była bólem, to każdy z piłkarzy walczył dzielnie. W tym męskim gronie pojawiła się jedyna dziewczyna, która była wyjątkowo skuteczna i zdobyła dla swojej drużyny aż dwa gole. – Chłopcy powinni mieć teraz po ambicjach trochę pojechane, bo strzeliłam im dwie bramki – mówi Ewa Bilewicz z “Ikara” Lublin.
I choć podczas turnieju młodzi sportowcy problemów ze zdobywaniem bramek nie mieli, to podczas codziennych zajęć szkolnych nie jest im łatwo. – Muszą sobie wszystko wyobrazić, bo nie widzą tego tak jak dzieci widzące – podkreśla Marta Szewc, nauczycielka w Ośrodku Szkolno-Wychowawczym dla Dzieci Słabowidzących i Niewidomych w Dąbrowie Górniczej. Wiele rzeczy takim dzieciom było by wyobrażać sobie dużo trudniej, gdyby nie ich opiekunowie, którzy troszczą się nie tylko o ich dobre wyniki w nauce. – Chcemy, aby te dzieciaki rozwijały swoje zainteresowania sportowe, aby integrowały się ze środowiskiem osób pełnosprawnych. No, i realizowały swoje plany oraz marzenia – zaznacza Violetta Trzcina, dyrektor ósrodka w Dąbrowie Górniczej.
Marzenia wszystkich uczestników podczas piątkowego turnieju skupione były nie tylko wokół tej kryształowej, ale również profesjonalnej piłki. – Miałem takie marzenie, byłem na kilku treningach, a potem miałem jakąś operację i na tym musiałem zakończyć po prostu. Zawsze było takie marzenie, ale niestety odstawałem od tych pełnosprawnych niestety – wyznaje Mówiński. Jednak patrząc na formę Macieja, chyba nie można się z tym zgodzić.