Jacek Wiśniewski wkracza na arenę MMA!

Nigdy nie odpuszcza. Póki co na treningach, ale przez ponad 20 lat piłkarskiej kariery pokazał, że wojownik to nie zawód a stan ducha. Nawet przegrana, a w konsekwencji spadek do niższej ligi, spadku ciśnienia u niego nie powodowała. – No i co – przegraliśmy 1:0, ktoś tam powiedział, że ktoś się ułożył. Jak ja bym wiedział, że ktoś się ułoży to mu łeb urwę. Taka jest prawda.
Dlatego popularny Wiśnia z drużynowej odpowiedzialności zrezygnował. Teraz sprawy w końcu wziął we własne ręce. Piłkarz ze Śląska ma stać się mistrzem Mieszanych Sztuk Walki. – Facet nie dość, że ma kondycję dobrą, to musi przygotować się bardziej. Jeżeli chce walczyć z tym słynnym Hardcorowym Koksem, to kondycja musi być dwa razy taka. Siła. Jeszcze raz siła – zaznacza Mariusz Oleś, trener.
Póki co więc nosi ile tylko może. Jacek Wiśniewski rytm boiskowy zamienił na bardziej morderczy – trenuje trzy razy dziennie. Tempo, dodatkowo sam sobie podkręca. – Dość ciężki, wytrzymały i silny. W parterze jeszcze czeka go trochę treningu, żeby dał więcej rady z lepszymi, ale na tak krótki czas treningu to jest dobrze – uważa Szymon Sikora, zawodnik MMA. Przyzwyczajenia z boiska jednak pozostały. Zaangażowanie ponad 100%! – To jest jak w piłce nożnej – złoty wiek w MMA jest 27 lat. Ja mam 38, ale powiem tak: jeśli 38-latki mają tyle zdrowia co ja, to bym im tego życzył tak samo – mówi Jacek Wiśniewski.
Piotr Rocki grał z Wiśnią w Ruchu Radzionków. Jak mówi – na szczęście grali na tę samą bramkę. – Jeśli sobie nie dawał rady z mniejszymi zawodnikami mojego pokroju, to zawsze było albo do ziemi, albo nadepnięcie, odepchnięcie.
– Pokazywał w każdym meczu praktycznie, że jest bojownikiem. On na boisku oddawał serce, on na boisku oddawał wszystkie siły i dla niego nie było straconych piłek. Dla niego nie było rywala, którego on by się przestraszył. To wręcz odwrotnie było – to rywale bali się Jacka Wiśniewskiego – dodaje Andrzej Zowada, dziennikarz sportowy.
Pierwsza zaplanowana walka Wiśni odbędzie się jesienią na turnieju amatorów w Mikołowie. Jednak wcześniej może przyjść znacznie poważniejsza oferta. Zawodnik deklaruje jednak, że pojedynki w ringu to przede wszystkim dla niego chęć pomocy młodszym kolegom po fachu. Sukcesy Wiśni mają być trampoliną dla walecznej młodzieży.