Jagodziński spoza układu
Jako jedyny z kandydatów nie pracował w związku w okresie prezesury Michała Listkiewicza. “W wyborach może mi to przeszkodzić, bo pojawiają się pod moim adresem +zarzuty+, że jestem człowiekiem spoza układu. Ja jednak uważam, że to jest właśnie mój atut. Nie chcę być kandydatem żadnego układu, tylko środowiska piłkarskiego. Nie byłem związany z zarządem i obecną władzą PZPN i z boku przyglądałem się temu, co ostatnio działo się w związku. PZPN strzelił sobie wiele samobójczych bramek. Teraz potrzebny jest ktoś, kto wkroczy do związku zupełnie czysty i będzie odcięty od wszelkich układów towarzyskich, które obecnie funkcjonują” – powiedział PAP Jagodziński.
Aktualnie pełni obowiązki dyrektora Muzeum Sportu i Turystyki w Warszawie, a od kilku miesięcy jest członkiem rady nadzorczej GKS Bełchatów SSA. W 1993 roku wydał książkę “Cwaniaczku nie podskakuj”, w której opisał afery w polskiej piłce nożnej. Jest przekonany, że ma odpowiednią wiedzę i dobrze przygotowany plan naprawy PZPN. “Nikt nie ma wątpliwości, że w PZPN trzeba wiele zmienić. Nowego prezesa czeka mnóstwo pracy. Mój plan naprawy jest długi, a jednym z najważniejszych punktów jest przeprowadzenie audytu związkowych przepisów i procedur prawnych, by organ nadzorujący nie miał do nich zastrzeżeń. W tej chwili przepisy są niespójne, niejasne i wzajemnie się wykluczają” – wyjaśnił Jagodziński. Podkreślił, że jak najszybciej trzeba też zmienić wizerunek związku i postawić na marketing. “To, co dzieje się obecnie z PZPN woła o pomstę do nieba. W przyszłym roku związek będzie obchodził jubileusz 90-lecia i z pewnością nie zasłużył sobie na to, by mieszać go z błotem. Trzeba zmienić fatalny wizerunek” – powiedział.
Jego zdaniem, zmian w związku nie będzie można przeprowadzić, jeżeli na nowym prezesie będzie ciążył chociażby cień podejrzeń o nieuczciwe zachowania w przeszłości. “Nowy prezes musi mieć czystą kartę i nie może być uwikłany w żadne nieprawidłowości sprzed lat. Co będzie, jak zjazd wybierze kandydata, któremu zostaną postawione zarzuty i zostanie skazany prawomocnym zarzutem? To dopiero będzie wstyd” – powiedział Jagodziński. Podkreślił, że w tej chwili “haki” są szukane na wszystkich kandydatów, którym jednak powinno zależeć na tym, by jeszcze przed wyborami wyjaśnić wszystkie kwestie sporne dotyczące wcześniejszej działalności. “Nie dopatrywałbym się tutaj spiskowej teorii dziejów. Nie ma chyba nic dziwnego w tym, że przed wyborami próbuje się wyjaśnić wszystkie wątpliwości i trudne sprawy związane z działalnością tych osób. Delegaci powinni wiedzieć przed wyborami, czy Zdzisław Kręcina dopuścił się niegospodarności, czy Grzegorz Lato naruszył przepisy będąc wiceprezesem Stali Mielec i jaką rolę odegrał Zbigniew Boniek w niezgodnym z przepisami przyznaniu licencji na grę w drugiej lidze Widzewowi Łódź. Jeżeli naprawdę chcemy naprawiać polski futbol, to takie rzeczy musimy wyjaśnić. Ja nie mam nic do ukrycia” – zaznaczył. Dodał, że jego zdaniem prezes zostanie wybrany “na sali”, a pojawiające się w prasie doniesienia o tym, że wynik wyborów jest już ustalony nazwał “dziennikarską płotką”. “Taki scenariusz na własne zapotrzebowanie wymyślił sobie jeden dziennikarz, który bardzo chciał czymś zabłysnąć. Zweryfikowałem te doniesienia i wiem, że nie jest to prawda. To nawet nie kaczka, tylko płotka dziennikarska. Na szczęście to nie dziennikarze, politycy i kibice wybierają prezesa. Wybiorą go delegaci. Mam duży sztab wyborczy, odbyłem kilkadziesiąt spotkań z całym środowiskiem i swoje szanse oceniam na 50 procent” – dodał. Podkreślił, że nadal jest duży nacisk “delegatów w terenie” na to, by wszystko zostało po staremu, żeby nic nie zmieniać i nie szukać kandydata “z zewnątrz”. “Mam jednak nadzieję, że po tym, co się dzieje się teraz wokół związku delegaci dojdą do wniosku, że trzeba coś zmienić” – zakończył Tomasz Jagodziński.