Kraj

Jak będą wyglądały tegoroczne wybory parlamentarne?

Nad tym jak będą wyglądały tegoroczne wybory głowili się wszyscy. Mimo że jeszcze kilka miesięcy temu kodeks wyborczy został przez posłów przyjęty jednogłośnie to “o naprawienie błędów, które zostały przeoczone” postanowiło się zatroszczyć Prawo i Sprawiedliwość. – Partia, która operuje takim strachem przed nowością i to jest ta intencja, która jej przyświeca – stwierdza Grzegorz Karpiński, poseł PO. Intencją członków PiS jest podobno interes społeczny. M.in. to, by wybory do Senatu nie były jednomandatowe. – Ograniczenie tego spowoduje, że akt wyborczy będzie aktem ułomnym – zaznacza Arkadiusz Mularczyk, PiS.

Wg PiS reguły muszą być jasne na co najmniej sześć miesięcy przed wyborami. Trudno nie zauważyć, że ostatnie zmiany w ordynacji wyborczej, które teraz stały się pretekstem do konfliktu, zostały przyjęte już na początku kwietnia. – Proszę zauważyć, że stroną, która zaskarżyła było PiS więc pozostałe nie protestowały. Jednym było bardziej na rękę, innym mniej – mówi Michał Czarski, SLD. Dla SLD pozytywną zmianą są np. dwudniowe wybory. To kolejny zapis, który trafił do Trybunału Konstytucyjnego. “(…)wybory przeprowadza się w dniu wolnym od pracy”. Według PiS ustawowo dzień wolny jest tylko jeden. – Zawsze w prawie istnieje kategoria interesu społecznego i ten interes społeczny jest dla mnie oczywisty – uważa Jan Filip Libicki, poseł PO.

W kierowanie się wyłącznie interesem społecznym nie wierzy Jerzy Gorzelik, lider Ruchu Autonomii Śląska. – Nie czarujmy się. Tak naprawdę mamy do czynienia z rządami oligarchii partii warszawskich. Wąskich grup ludzi, którzy decydują o biegu spraw publicznych a reszta jest tylko od podnoszenia ręki na komendę. Dokładnie w ten sposób kilka miesięcy temu wprowadzono m.in. zapis o zakazie emisji płatnych spotów wyborczych i zakazu agitacji przy użyciu billboardów. To, że PiS zdecydował się pójść do Trybunału byłych kolegów partyjnych wcale nie dziwi. – To jest kolejna odsłona wojny polsko polskiej. Tak naprawdę zajmowanie Polaków tym, co nie rozwiązuje ich problemów jako przedsiębiorców, bezrobotnych czy chorych – zaznacza Paweł Poncyljusz, PJN.

Czy “majstrowanie” w kodeksie faktycznie coś zmieni? Według ekspertów ekipy rządzące myślą jedynie o krótkoterminowym zysku, a nie wzmacnianiu społeczeństwa demokratycznego. – I PJN, i PiS, i SLD nie mogą narzekać, że PO robi coś czego one nie robiły. Każda z tych ekip w momencie gdy rządziła lub miała wpływ na rządy też starała się zaskakiwać swoich partnerów politycznych – wyjaśnia dr Marcin Gacek, politolog.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Wydaje się, że i tym razem najbardziej zdezorientowani i zaskoczeni będą wyborcy. Nikt nie pomyślał, że w ramach odwetu mogą zrobić to samo i zaskoczyć polityków frekwencją.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button