Jak po batona albo napój – tylko, że na cmentarzu. Czas na… zniczomaty

Bez kolejki, bez problemu. Dwa złote, chwila cierpliwości i gotowe. Najnowsze dziecko polskiej automatyzacji. Wkłady do zniczy można kupić m.in. przed cmentarzami w gminie Świnna. – Gdy ktoś przychodzi na spacer, nie zawsze jest przygotowany, więc myślę, że świetna sprawa i rewelacja – stwierdza Zuzanna Bednarz, korzysta ze zniczomatu. Teraz na cmentarz wystarczy przyjść tylko z zapałkami i monetami. Resztę załatwi zniczomat. Na razie przed cmentarzami w okolicach Świnnej funkcjonują cztery takie urządzenia. – Ludzie się uczą, że są te automaty. W jakiś sposób zdają egzamin, bo nawet w tych wielkich upałach jest o tyle dobry materiał w zniczach, że się nie rozlewają – mówi Henryk Jurasz, wójt Świnnej.
Rozlewa się za to na cały kraj fala automatów. Nikogo już nie dziwią takie z batonami, czy napojami. Zniczomaty to jednak nowość, która w dodatku wzbudza dużą ciekawość. – Zainteresowanie jest w miarę duże, ale więcej jest ciekawskich, pytających się jak to działa, jak to się sprawdza, itd. Jeżeli chodzi o faktyczną sprzedaż, to powiedzmy stany średnie – mówi Bogusław Rozmysłowicz, sprzedaje zniczomaty.
W stanach coraz wyższych utrzymuje się za to sprzedaż paczkomatów, czy mlekomatów. Z tych ostatnich kupuje się świeże mleko wprost od hodowców krów. – Znacznie lepsze to mleko niż takie zwykłe jest w butelce. Bardziej czuć, że jest takie od krowy – mówi Robert Korcz, korzysta z mlekomatu.
Takiego mleka można się już napić w ponad trzydziestu miejscach w całym kraju. – W tym tygodniu kolejne dwa będą montowane w Warszawie. W przeciągu miesiąca cztery w Poznaniu, później znów w Krakowie, następny na Pomorzu – informuje Beata Muciek, Toko Mlekomaty. Automatów różnego rodzaju w Polsce pojawia się coraz więcej. I wygląda na to, że coraz częściej korzystamy z nich automatycznie.