Jak w przedszkolu
Tomasz Pasek, radny opozycji w Dąbrowie Górniczej chciał dzieciom z Przedszkola nr 6 w tym mieście zafundować remont pomieszczeń. – Bardzo mi przykro, że się nie udało, ponieważ inicjatywa była świetna. Zaprosiłem do współpracy ogólnopolskiej sławy malarza – mówi Pasek. Artystę, który malował już wszystko w Polce, maluje we Francji i w Stanach. Jednak bramy zamknął przed nim dopiero samorząd Dąbrowy Górniczej, bo poszło o politykę.
W ten sposób przedszkole straciło 8 tysięcy, które Pasek chciał, ale nie mógł wydać na dzieci, bo te ściany i te malunki mogły się diametralnie zmienić. Jednak przez nieodpowiedzialne mieszanie polityki z farbą malarza, cierpią tylko dzieci. – Całe zdarzenie ma dla mnie charakter surrealistycznego spektaklu “Latającego Cyrku Monty Pythona” – stwierdza Maciej Kot.
Bo w Dąbrowie Górniczej prezydent z lewej bije się z radnymi z prawej używając każdej możliwej, nawet najbardziej niecodziennej, broni. – Widać, że w tym sporze atmosfera przedszkola udzieliła się panu prezydentowi i z iście dziecięcym uporem blokuje społecznie pożyteczną inicjatywę przy okazji narażając się na śmieszność – uważa dr Tomasz Słupik, politolog. Ale już szalenie poważne są tłumaczenia urzędników, którzy zabronili dyrekcji malowania ścian w przedszkolu za pieniądze radnego. Ich zdaniem dyrekcja przedszkola zaproponowała mu inną formę wsparcia placówki, gdyż obecna wydawała się nierealna, radny jednak z niej nie skorzystał.
Nie skorzystają też dzieci, które gdy politycy drą koty o przedszkole muszą bawić się w szarym przedszkolnym ogrodzie. – To czy dzieci przebywają w kolorowym, czy szaro-burym wpływa na ich rozwój poznawczy. Dużo lepiej dzieci rozwijają się w kolorowych pomieszczeniach – podkreśla Magdalena Gruszczyńska, psycholog. A z politykami jak z dziećmi. Im też przydałoby się kolorowe otoczenie, by pobudzić mocno szwankującą, jak się wydaje, wyobraźnię.
