Region

Jaka praca dla byłych samorządowców?

W byciu prezydentem miasta Andrzej Stania ma już całkiem spore doświadczenie. Jednak po dziesięciu latach wywiadów, autografów, wizyt w zakładach pracy teraz przyjdzie czas… na szukanie pracy. – Myślę, że warto byłoby robić coś jeszcze zawodowo. Ale to są pierwsze godziny, więc na razie trudno o takie dogłębne refleksje – przyznaje ustępujący prezydent Rudy Śląskiej.

Ale my nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy odchodzącemu prezydentowi nie pomogli dogłębnie się zreflektować. Sprawdziliśmy, kim Andrzej Stania w nowej rzeczywistości mógłby zostać. Lista nie jest zbyt długa, a mocną kartą w targach o stanowisko może być ta zapisywana przez niego przez całe życie. 10 lat prezydentury – to wiemy. Ale Stania to także były górnik i behapowiec z wyższym wykształceniem. – Mógłby np. założyć własną firmę, która prowadziłaby szkolenia BHP. Na takie firmy i takie usługi jest zapotrzebowanie – uważa Artur Ragan z Work Express.

Dużo większe problemy ze znalezieniem pracy może mieć Eugeniusz Moś z Świętochłowic. Jego życiorys, to oprócz kariery samorządowca, głównie zarządzanie mieszkaniami. I choć akcja funkcjonariuszy ABW w styczniu tego roku trochę związała mu ręce, ma pomysł na to, jak nie zostać bezrobotnym. – Są to inicjatywy, które wspierają rozwój samorządności i rozwój społeczeństwa obywatelskiego. Takie mam plany. Co z tego wyjdzie, zobaczymy – mówi ustępujący prezydent Świętochłowic.

Ma licencję zarządcy nieruchomości, a tacy ludzie są poszukiwani. To są specjaliści, na których zapotrzebowanie stopniowo, powoli wzrasta – podkreśla Ragan.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Pewnie na wzrost poparcia w drugiej turze liczył jeszcze prezydent Mysłowic Grzegorz Osyra. Z wykształcenia prawnik, kiedyś nawet prezes uniwersytetu. Dużo, choć pewnie wiele innych kart Osyra zachował jeszcze dla siebie. Jedną, tancerza, pokazał publicznie. – Nie wiadomo, aby od tego podnosił swoje kwalifikacje, a to sprawia, że w gruncie rzeczy od 1998 roku stoi w miejscu. Jego wartość na rynku pracy tak naprawdę maleje – stwierdza Ragan.

Na listę do zatrudnienia, po prawie dwudziestu latach pracy w samorządzie, trafił też w końcu Marek Kopel. – Raczej byłem tutaj takim menadżerem miasta, więc może lepiej zapytać nie o tą polityczną emeryturę, tylko o to, jaką pracę zawodową będę wykonywał. Na pewno sobie jakąś znajdę – przyznaje ustępujący prezydent Chorzowa.

Byle jaka praca do jego CV jeszcze nie zawitała. Bo Kopel głównie był menadżerem, głównie w spółkach związanych z regionem. A to doświadczenie, dzięki któremu na pewno nie zostanie na lodzie. – Wydaje mi się, że najkrócej ze wszystkich czterech będzie szukał pracy, jeśli w ogóle. Co więcej na pewno trafi na stanowisko dość wysokiego szczebla – twierdzi Ragan.

Jednak to wszystko dziennikarskie mrzonki, bo pewne jest tylko jedno: – Ustępujący prezydenci mają prawo do odprawy w wysokości trzykrotnego miesięcznego wynagrodzenia – mówi Iwona Andruszkiewicz z wydziału prawnego wojewody śląskiego. A to oznacza wolne, zanim się zacznie coś poważnego.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button