Jaka przyszłość czeka młodych kolarzy?

Dominik Zagórny trenuje w Pszczynie choć mieszka w Mikołowie. Od trenera dzieli go dystans czterdziestu kilometrów w jedną stronę. Pokonuje go oczywiście na rowerze. – To jest jazda codzienna i trening. Tzn. jest coś takiego jak dzień wolny, wtedy jadę sobie osiemdziesiąt kilometrów przejażdżki, a normalnie treningi tak do ośmiu godzin staram się zamykać codzienny trening. Codzienny wysiłek i praca przynoszą efekty – na przykład złoty medal za zdobycie Mistrzostwa Śląska. Sukcesów pszczyński klub ma jednak znacznie więcej. Ten ostatni sprzed dwóch dni. – Wygrałam ostatni razem w Katowicach Mini Tour de Pologne – mówi Natalia Rapior, LK UKS Pszczyna.
Ojciec sukcesu młodych kolarzy to Klaudiusz Migdoł. Dziś policjant. Kiedyś kolarz. Najpierw ścigał się w Ruchu Chorzów. Potem przez kilka lat jeździł we Francji, gdzie otarł się o zawodowstwo. Dziś na drogę do zawodowstwa chce kierować utalentowaną młodzież, ale łatwo nie jest. – Kluby są bardzo słabo dofinansowane. Nasz klub jest utrzymywany można powiedzieć jedynie przez miasto, jest to takie minimum socjalne, gdzie mamy dotację 16 000 złotych na rok, to jest jeden dobry rower dokładnie. My rowerów już nie kupujemy. Kupują je rodzice. Często płacą też za wyjazdy. Zwłaszcza te zagraniczne. O zawodowstwie marzą wszyscy. I Ci młodsi i Ci starsi. W sumie w pszczyńskim klubie jest ich dwudziestu. – Przygoda zaczęła się gdy wygrałem taki wyścig organizowany przez trenera. Był to wyścig szkolny i trener zapytał się czy chce trenować kolarstwo – wspomina Rafał Król, LK UKS Pszczyna.
Rafał Król niebawem znów będzie musiał odpowiedzieć sobie na kolejne pytanie. Co dalej? – Wyniki są, tylko potrzeba po prostu trochę tej nadziei w sensie pieniążka jakiegoś. Każdy wie jak to jest, jeżeli nie ma pieniędzy nie ma nic, takie jest życie – stwierdza Janusz Magiera, prezes LK UKS Pszczyna. Dla nich na razie wszystko kręci się wokół dwóch kółek. Nawet wybór studiów. Choć i z tym nie mają łatwo. Katowicka AWF co prawda posiada sekcję kolarstwa, tyle że górskiego. Mimo to na razie nikt z młodych kolarzy nie myśli o tym by przestać jeździć. – Jest garstka ludzi, która się pasjonuje tym sportem szosowym i starają się właśnie robić, żeby ten sport jeszcze jako tako wyglądał. Żeby to jakoś tam przetrwało jeszcze, ale jest już coraz ciężej – podkreśla Domink Zagórny, LK UKS Pszczyna.
Czy będzie lżej? Na to liczy trener Migdoł. Szanse upatruje w wyścigu Tour de Pologne, do którego jeszcze kilka temu podchodził sceptycznie. – Ta impreza odbierała właściwie polskim kolarzom możliwość startu w tej imprezie. Nie mniej teraz medialnie jest ona teraz tak wielka, że właściwie promuje to kolarstwo i dlatego jestem bardzo zadowolony, że na ziemie śląskie zagościła właśnie ta impreza.
Kto wie być może zagoszczą i Ci, którzy w ten sport będą chcieli zainwestować częściej niż tylko raz w roku.