RegionWiadomość dnia

Jest decyzja o areszcie dla rodziców Szymona z Będzina!

Jednym z dowodów może być konfrontacja podejrzanych. O tym czy do niej dojdzie ma zadecydować prokurator. Już jednak wiadomo, że zeznania zatrzymanych znacznie różnią się od siebie. Czterdziestoletnia Beata C. i jej rok starszy konkubent nie kwestionują tylko tego, że są rodzicami znalezionego w Cieszynie chłopca. – Przesłuchanie trwało długo, podejrzany przyznał się do stawianego mu zarzutu. Złożył obszerne wyjaśnienia, których treści prokuratura na tym etapie nie będzie ujawniać – informuje Małgorzata Borkowska, rzecznik bielskiej prokuratury. Jarosław R. usłyszał zarzut nieudzielenia pomocy dziecku oraz nieumyślnego spowodowania jego śmierci. Grozi mu za to do pięciu lat więzienia.

Matce chłopca grozi dożywocie. Jest oskarżona o zabójstwo. Kobieta nie przyznaje się do winy. Dziś sąd rejonowy w Bielsku-Białej zdecydował tymczasowym areszcie obojga rodziców. Sprawę bada nie tylko sąd i prokuratura. Kontrola nie ominęła też Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Będzinie. Zadecydował o niej prezydent miasta. Ma ona wykazać czy pracownicy MOPS-u nie dopełnili swoich obowiązków. – Pracownicy MOPS-u przeprowadzali wywiad dwukrotnie w 2008 i 2009 roku. W czasie tych wywiadów był za każdym razem obecny ten chłopiec, więc tak naprawdę nie było powodów ku temu, żeby sądzić, że coś jest na rzeczy. Dopiero niepokojący sygnał pojawił się w 2010 roku, kiedy NZOZ skierował oficjalne pismo, zapytanie do MOPS-u czy rodzina ta nie zmieniła adresu zamieszkania z uwagi na fakt, że chłopiec nie stawiał się na obowiązkowe szczepienie – wyjaśnia Agnieszka Siemińska, UM w Będzinie.

Beata C. i Jarosław R. byli poszukiwani od kilku dni. Zostali zatrzymani przez policjantów, gdy wrócili po rzeczy do zabezpieczonego przez policję mieszkania. Ze względu na dobro śledztwa policja nie chce ujawnić kto zadzwonił na komendę. I choć przez blisko dwa lata nie udało się śledztwa pchnąć naprzód, policjanci nie mają sobie nic do zarzucenia. – Żadnej informacji, żadnego sygnału, z wielu tysięcy takich, które wpłynęły przez te dwa lata do policji nie zlekceważyliśmy. Mimo tego, że śledztwo zostało nie tak dawno umorzone, to cały czas i prokuratorzy, i policjanci działali – podkreśla podinsp. Andrzej Gąska, KWP w Katowicach. W drugiej połowie 2010 roku policjanci sprawdzali rodziny w woj. śląskim, w których mieszkały około dwuletnie dzieci. – Nasz syn akurat w tym momencie miał 1,5 roku i faktycznie przyszedł policjant z naszego posterunku, chciał zobaczyć dziecko. Mnie wylegitymował, sprawdzał dowód osobisty i właściwie nic więcej od nas nie wymagał – wspomina Magdalena Anderko.

Sprawdzonych zostało blisko 50 tysięcy rodzin. Również ta Szymona. Wówczas matka chłopca miała policjantom podstawić swojego wnuka. To również wyjaśnia prokuratura. W charakterze świadka przesłuchana została już najstarsza córka kobiety. – Będziemy analizować wszystkie aspekty tej pracy, również ewentualną odpowiedzialność karną osób, które mogły pomagać podejrzanym, zacierać ślady przestępstwa i podobne działania – oznajmia Małgorzata Borkowska, rzecznik bielskiej prokuratury.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

W Będzinie szok. Zwłaszcza w kamienicy w której mieszkali zatrzymani. Przez prawie dwa lata nikt nie podejrzewał, że Jaś z Cieszyna może być chłopcem, który mieszkał tuż obok. – My się wprowadzaliśmy i oni zaraz za nami. Ten chłopczyk się urodził już tutaj, bo ta dziewczynka miała chyba dwa latka. Ten chłopczyk się urodził i widziałam może z dwa razy, jak go niosła na rękach i nic więcej. Oni bardzo rzadko wychodzili, z pracy do pracy, tam chyba dziecko starsze do przedszkola chodziło i tyle, naprawdę – mówi sąsiadka zatrzymanych.

Przez cały czas poszukiwań rodziców chłopca na jego grobie ludzie palili znicze. Od kilku dni jest ich tu niemal tak dużo, jak tuż po jego pogrzebie.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button