RegionSilesia Flesz

Jest dobrze, ale tyski Fiat chce walczyć o nowy model. Uda się przekonać Włochów?

Pracownicy dziś zamiast tworzyć, z dumą prezentowali, to co na co dzień wychodzi spod ich rąk. Powodów do zadowolenia wśród członków załogi i zarządu tyskiej fabryki Fiata jest sporo. Po delikatnie mówiąc kiepskim roku 2013, ten jest jednym z najlepszych w historii zakładu. – Fiat w tych modelach, które dla nas są szalenie istotne, a produkowane na przykład tutaj, to jest mówię o 500 ma wzrost sprzedaży o 50%. Z tego się szalenie cieszymy i będziemy pracować dalej, aby te wyniki były na zielonym, a nie na czerwonym – podkreśla Marek Jeż, Fiat Auto Poland. W pierwszym półroczu z taśm montażowych tyskich zakładów zjechało niemal 175 tysięcy aut. To o 11% więcej niż w roku ubiegłym. By jednak dobrą passę podtrzymać wśród produkowanych tu modeli musi pojawić się coś nowego. Co i kiedy? Tego nie wie nikt. I choć władze koncernu nową strategię rozwoju na lata 2016-2018 ogłosiły już w maju, wciąż tajemnicą pozostaję, pomiędzy które fabryki rozdzielonych zostanie nowych 16 modeli Fiata i Alfy Romeo.  – Ktoś mówi, że oczekiwanie to jest strata czasu, ale ja dodaję, ale oczekiwanie bez nadziei jest dopiero stratą czasu. My taką nadzieje mamy i tak jak powiedziałem na samym początku prace trwają – mówi Antoni Greń, dyrektor fabryki Fiata w Tychach.

 

Gra watra świeczki, bo w tym przypadku, to nie tylko inwestycja przeszło dwóch miliardów złotych w rozwój fabryki, ale również około 420 nowych miejsc pracy. – Możemy tylko powiedzieć, że zakład tyski ma bardzo mocne argumenty. Jest jednym z najlepszych zakładów, jeśli chodzi o produkcję samochodów w przemyśle motoryzacyjnym w Europie – stwierdza Bogusław Cieślar, Fiat Auto Poland. Tyskie zakłady Fiata, to jedna z czterech najlepszych fabryk koncernu Fiat-Chrysler, należących do prestiżowego grona przedsiębiorstw „World Class Manufacturing”, stosujących najlepsze metody zarządzania systemem produkcyjnym. To jednak zdaniem ekspertów w wyścigu po nowy model może nie wystarczyć. – Tutaj z jednej strony są względy ekonomiczne i państwo musi stworzyć maksymalnie korzystne warunki, żeby Włosi chcieli tutaj inwestować dalej, a z drugiej strony jest też polityka, nie zawsze liczą się pieniądze – tłumaczy Wojciech Majewski, dziennikarz motoryzacyjny.

 

Ciąg dalszy artykułu poniżej

By walkę o nowy model wygrać rozszerzono Katowicką Specjalną Strefę Ekonomiczną. Ale to dla Włochów na razie za mało. 

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button