Region

Kamera interwencyjna skontroluje nierzetelnych kierowców autobusów

Uwaga, kręcą! I lepiej im nie podpaść. Tarnogórscy kontrolerzy mają teraz nowe zadanie, poza łapaniem gapowiczów, kontrolują też kierowców. W nieco mniej oficjalny sposób. – Czasem aż się prosi o interwencję, bo ludzie się przyzwyczaili i czekają już przy pierwszych drzwiach, natomiast kierowca otwiera wszystkie, choć nikt nie wysiada i ci pasażerowie później sami nie wiedzą gdzie wsiadać – uważa Henryk Szudy z MZKP w Tarnowskich Górach.

Mandat za takie zachowanie to co najmniej kilkadziesiąt złotych. Ale nie wszyscy kierowcy autobusów czują się winni, a kary nie rozumieją. – Po to są wszystkie drzwi, żeby wszystkie otwierać, a nie później kierowcę karać, że wszystkie otworzył a powinien jedne – twierdzi Adam Celiński, ukarany kierowca.

Odmiennego zdania są jednak ci, którzy w walce z nierzetelnymi kierowcami zyskali bezdyskusyjny oręż w postaci kamery. – Lepiej nie może być, bo naprawdę wszystko da uwiecznić i pokazać. Dlatego kierowca, który otrzyma raport ma trudno, żeby się później wytłumaczyć – podkreśla Krystian Pigula, kontroler.

Kierowcy faktycznie się tłumaczą. Ich zdaniem głównym winowajcą jest brak wychowania. Pasażerów, rzecz jasna. – Gdziekolwiek się nie stanie, to tam by chcieli wsiadać i wysiadać. Nikt nie patrzy co jest napisane, czy do wchodzenia czy wychodzenia, a napisy są dość duże. Jego to nie interesuje – mówi Piotr Kowalczyk, kierowca autobusów.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Nowy sposób na kierowców interesuje za to przedstawicieli innych przewoźników. Ci z Gliwic o pomyśle kolegów z Tarnowskich Gór zdanie mają jednoznaczne. – Są setki autobusów i jedna kamera, więc może być sytuacja, że się uprą na jakiegoś kierowcę i będą losować, na których przystankach będą stali. Dla mnie jest to raczej bezsensowne – stwierdza Henryk Szary z PKM Gliwice.

Trudno żebyśmy na każdym przystanku kamerę zamontowali. Mamy 600 przystanków więc 600 kamer by musiało być. A nie ma sensu montować na przystanku, gdzie autobus jedzie raz na 2 godziny – odpiera Szudy.

Całe zamieszanie paradoksalnie omija jednak pasażerów. Dla nich sprawa jest prosta. – Podjeżdża autobus, jest mnóstwo ludzi po pracy to wszyscy chcą wejść i wszyscy chcą niestety zająć miejsca siedzące, więc jest natłok. Uważam, że nie powinno się kierowców karać – mówi Ewa Pietrzyk.

Tyle, że w dużej mierze kara zależy właśnie od pasażerów.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button