Kameralne pożegnanie z mundialem

W liczbie takiej jak nigdy, ale wierni jak zawsze. W padającym śniegu, na doping reprezentacji zdecydowało się niewiele ponad cztery tysiące kibiców. Od kilku tygodni bojkot spotkania Polski ze Słowacją zapowiadało stowarzyszenie “Koniec PZPN”. I nawet najbardziej wierni kibice przyznają, że taki wstrząs polskiej piłce się przyda. – Myślę, że był potrzebny, żeby każdy zauważył. Jestem przekonany, że Platini i inni nie wiedzą co się tutaj dzieje. Mam nadzieję, że ten protest pokaże, że Polacy mogą coś zmienić – uważa Rafał Dąbrowski, kibic. A zmiany są konieczne. Pusty stadion zaskoczył kibiców ze Słowacji. – Futbol musi mieć atmosferę, żeby ludzie tam żyli… bez tego to jest słabe – stwierdza Martin, kibic ze Słowacji.
Trener reprezentacji Stefan Majewski po spotkaniu przekonywał, że pomoc kibiców nie była potrzebna, bo piłkarze zagrali według niego dobrze. – Na grę na pewno nie miało wpływu, bo widzieliśmy tak jak powiedziałem, że zespół starał się i dał z siebie wszystko. Trudno też w takich warunkach oceniać to, ale na pewno wszyscy się ze mną zgodzą, że zaangażowanie było takie jakie można oczekiwać.
W całych eliminacjach oczekiwać można było chyba więcej, bo Polacy w tabeli ostatecznie wyprzedzili tylko San Marino. Paweł Czado, dziennikarz Gazety Wyborczej zaznacza, co prawda meczu przy takiej frekwencji na Śląskim nie było dawno – jednak w przeszłości i takie się zdarzały. – Bardzo podobna sytuacja była w 1989 roku w meczu ze Szwedami. Graliśmy już tak samo o pietruszkę, tak samo Szwedzi, którym było potrzebne to zwycięstwo. Wygrali i wtedy było niespełna 20 tysięcy ludzi. Nie jestem pewien, ale chyba było więcej Szwedów niż Polaków wtedy.
Pewne jest jednak to, że kibice i piłkarze – czy chcą czy nie, są na siebie skazani. Ci pierwsi liczą na dobrą grę naszych reprezentantów, natomiast Ci drudzy na to, że kibice się od nich nie odwrócą.