Kamizelki połączone z siłą perswazji zapewnią bezpieczeństwo na stadionach?

Zdaniem PZPN-u kamizelki połączone ze stosowanymi w praktyce radami psychologa, powinny zapewnić bezpieczeństwo na stadionach podczas Euro 2012. – Dlaczego jest takie zachowanie agresywne kibiców trudno powiedzieć, ale dopóki to się nie zmieni, na pewno nie możemy być tak wyposażeni – uważa ochroniarz. Zwłaszcza kiedy nawet z obecnym wyposażeniem niewiele można zdziałać. Na przykład podczas zamieszek po spotkaniu Ruchu Chorzów z Lechem Poznań. Tarcze, kaski i gaz nie wystarczyły. Rannych zostało trzynastu ochroniarzy, którzy byli zdani tylko na siebie. Podczas Euro 2012 dodatkowo skazani będą jedynie na odblaskowe kamizelki i siłę perswazji. – Nie ma sensu pokazywać tych służb i wzbudzać agresji wśród kibiców. Ochrona i policja też będą gdzieś w okolicach stadionu w trakcie takich niespodziewanych zajść, z którymi nie poradzi sobie steward – wyjaśnia Agnieszka Olejkowska, rzecznik prasowy PZPN.
Taką funkcję w czasie mistrzostw pełnić będą tacy ochroniarze. Pytanie tylko jak mają sobie poradzić w obliczu takich zamieszek? Bo na pierwszej linii słowa nic nie pomogą. Z kolei wsparcie i policja mogą pojawić się za późno. – To się wiąże z odzewem automatycznie ze strony kibiców. Jeśli mówimy grzecznie “proszę się uspokoić” dostajemy po głowie, czym dostajemy? Kamieniami, wszystkim co mają pod ręką rzucają – opowiada Mariusz Szparaga, Ochrona Scorpion. Słowo za słowo, agresja za agresję. Tu reguły gry od dawna jasno są określone. Stewardzi, wprowadzić mają nową jakość. Zdaniem psychologów, to może się nie udać. – W momencie kiedy pojawia się bardzo silna agresja, to ona absolutnie przytłumia funkcje poznawcze i wtedy naprawdę na siłę trzeba umieć odpowiedzieć siłą – tłumaczy prof. Katarzyna Popiołek, psycholog UŚ.
Siłą, albo odpowiednio surowymi karami. Te na europejskich stadionach powstrzymały już niejednego stadionowego chuligana. – Człowiek się 2-3 razy zastanowi zanim rzeczywiście przekroczy tę linię, co wiąże się nie tylko z poważną karą finansową, ale i zakazem wstępów na mecze, nierzadko dożywotnio – oznajmia Jacek Sroka, Polska Dziennik Zachodni.
W przypadku rodzimych stadionowych chuliganów nie pomagają podobne groźby. I wątpliwe czy kolejne zmiany w prawie zmienią zachowanie pseudokibiców.