Katalog kontrowersji

Przyjemność odkrywania znanych krajobrazów uwiecznionych pędzlem. Wszystko dzięki obrazom Grupy Janowskiej. – Te cegły, te mury wspaniale wychodzą na obrazach i fotografiach. W rzeczywistości to trochę takie szare – stwierdza Helena Domogała, mieszkanka z Nikiszowca. Teraz w takich, szarych kolorach rysuje się sytuacja malarzy. Wszystko z powodu festiwalu “Nikisz-for” i wydanego z tej okazji katalogu. Nie starczyło w nim miejsca na reprodukcje dzieł artystów z Nikisza.
– Czułam się potraktowana po macoszemu, nie wiem, jakby to powiedzieć… W sumie ja się stąd wywodzę, urodziłam się na Nikiszowcu, bardzo przykro mi z tego powodu – przyznaje Sabina Pasoń, członkini Grupy Janowskiej. Przykro na tyle, by podjąć decyzję o wycofaniu dzieł z wystawy. – Zaczyna człowiek rozmyślać, czy warto pójść na całość. Była taka koncepcja, żeby w ogóle zbojkotować tą wystawę – podkreśla Helmut Matura, szef Grupy Janowskiej.
Skończyło się na wystawieniu obrazów na nikiszowieckim skwerze na znak protestu. Tylko Zdzisław Majerczyk nie zdecydował się na umieszczenie obrazów w Wilsonie. – Zależało mi na tym, bo 8 czerwca 1972 roku w tym miejscu, gdzie jest wystawa ja zacząłem pierwszą dniówkę na kopalni Wieczorek. Dokładnie w tym miejscu, tam, gdzie te obrazy są, tam miałem swój hak i tam się przebierałem – wyjaśnia Majerczyk. Teraz przyznaje, że w jego odczuciu malarstwo Grupy Janowskiej zostało wyrzucone do kulturalnego kosza.
Zarzutów nie rozumie Jacques Dubois, kurator wystawy. Przyznaje, że kryterium wyboru dzieł było jedno. – Trzeba malować sercem. Ty robisz dziurę, ty bierzesz pędzel, ty bierzesz twoją krew i ty malujesz – zaznacza Dubois. Jak na razie jednak krew psuje spór. – To nie jest festiwal jednej grupy, absolutnie. I ja nie uważam, żeby ona co roku miała być w katalogu. No to jest takie śmieszne troszeczkę. Jest mi przykro, że Grupa Janowska tak się obraziła – stwierdza Monika Paca, organizatorka wystawy.
Jak przyznaje Marta Lisok z galerii Sztuki Współczesnej BWA, katalog z wystawy wcale nie jest sprawą błahą. – Mając już w ręce taki katalog, mogą pochwalić się swoimi pracami, które zostały opublikowane. Nadana im jest zupełnie nowa, inna jakość, jak i też wartość – twierdzi Lisok.
Tak jak nową wartość tej dzielnicy nadali Janowscy malarze. – Tak jak sobie nie można wyobrazić Nikiszowca bez osiedla, tak nie można sobie tego osiedla wyobrazić bez Grupy Janowskiej i bez obrazów – uważa dr hab. Irma Kozina, historyk sztuki. Które teraz najbardziej cierpią na tym sporze, zdaniem Anny Malinowskiej, która przygląda się całej sprawie. – Tak naprawdę trudno orzec, kto ma tutaj rację i czyja postawa jest w porządku. Wypada tylko powiedzieć, że to jest przykre, że w ogóle jest taki spór – podkreśla Malinowska.