AlarmKrajRegionWiadomość dnia

Katastrofa samolotu w Topolowie: Błędy ludzkie i zatankowane paliwo …samochodowe? Jest wstępny raport! [WIDEO]

Mija dokładnie miesiąc od katastrofy która pochłonęła 11 ofiar. Marek Haczyk jest jedynym skoczkiem spadochronowym, który przeżył wypadek samolotu w Topolowie koło Częstochowy. Jedenastu jego kolegów zginęło. -Ludzie byli przygotowani po prostu do lądowania awaryjnego, żadnych krzyków, żadnego hałasu nie było – mówi Marek Haczyk, przeżył katastrofę samolotu. Samolot wystartował z lotniska w Rudnikach. Na jego pokładzie znajdowało się 12 osób: pilot, właściciel szkoły spadochronowej, trzech jej klientów, trzech instruktorów i czterech kursantów. Do katastrofy doszło kilka minut po starcie, 3 kilometry od lotniska. Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych opublikowała dziś wstępny raport dotyczący tragicznego wypadku samolotu w Topolowie. Ustalenia ekspertów potwierdzają wcześniej przyjętą tezę. Przyczyną katastrofy w Topolowie najprawdopodobniej była awaria lewego silnika. Silnika wcześniej przegrzanego. -Mamy w tej chwili odtworzone zapisy te, które dało się odtworzyć z kamer kasków spadochronowych. Jest tych elementów bardzo dużo i mówiąc kolokwialnie, te puzzle wszystkie trzeba dopiero poukładać – mówi Andrzej Pussak PKBWL.

 

 

 
Od momentu katastrofy w tej sprawie trwa również wielowątkowe śledztwo częstochowskiej prokuratury. Śledczy nie wykluczają także innych, prawdopodobnych powodów wypadku, w tym błędów ludzkich. -Badamy kwestie ewentualnego przeciążenia samolotu, a także kwestie używania paliwa do tego samolotu. Chodzi o używanie niewłaściwego paliwa stosowanego do silników pojazdów samochodowych. W toku czynności zabezpieczono dokumentację, z której wynika, że szkoła spadochronowa zakupowała znaczne ilości właśnie takiego paliwa – wylicza Tomasz Ozimek, Prokuratura Okręgowa w Częstochowie. Ustalenie przyczyn może potrwać nawet jeszcze kilka miesięcy. Podobnie długo będzie przebiegać rehabilitacja jedynego ocalałego z katastrofy samolotu w Topolowie skoczka. -Jest po ciężkim urazie, skomplikowanej, żmudnej operacji, jeszcze nie tak dawno miał w sobie pełno drenów, kroplówek, wkłuć. Jako rekonwalescent musi być traktowany w szczególny sposób i z każdym dniem będzie nabierał coraz więcej sił – mówi dr Andrzej Maciejczak, ordynator oddziału neurochirurgii szpitala w Tarnowie.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

 

 

Sił nabierają też najbliżsi poszkodowanego. Jak mówi matka pana Marka, najtrudniejsze były dla niej pierwsze chwile po tym, jak samolot runął na ziemię. -Ja się dowiedziałam z telewizji. I trwała ta niepewność chyba z pół godziny tylko. Potem przyszła wiadomość, że syn przeżył – mówi Halina Haczyk, matka uratowanego spadochroniarza. Jego koledzy nie mieli tyle szczęścia. Marek Haczyk powoli dochodzi do siebie. Dziś zapewnia, że jeśli tylko będzie mógł, znów wsiądzie do samolotu, by skoczyć ze spadochronem.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button