Katowice – Miasto Kreatywne UNESCO. Teraz czas na jazz

Słuchał, szukał i w końcu znalazł. Jazz. Dariusz Dubroszczyk właśnie w tej dziedzinie realizuje swoją pasję. Na uczelni i poza nią. Podobnie jak jego koledzy, chce zostać zawodowym muzykiem. – Mamy swój język, który jest już coraz bardziej ceniony. To nie jest tak, że przyjeżdżają muzycy ze Stanów i tam jest jazz, tu nie ma jazzu, my po prostu robimy swoją muzykę. Myślę, że to już jest liga światowa. Tacy muzycy jak Stańko, jak Namysłowski, jak Możdżer dla mnie to jest świat – mówi Dariusz Dubroszczyk, studiuje na wydziale jazzu w Katowicach.
Ale i świat chętnie przyjeżdża do nas. Tak też będzie podczas siódmej edycji śląskiego festiwalu jazzowego. – Chcemy wyjść, że tak powiem na zewnątrz, może powiem wprost – na ulicę. Bo każdej edycji tego festiwalu przyświeca idea edukacji. Dlatego światowej klasy muzycy nie tylko będą koncertować w Katowicach, ale poprowadzą także warsztaty. – Zapowiadało się bardzo skromnie, bo i środki też były na początku skromne, ale rzeczywiście potem pomysły rodziły się z dnia na dzień. Mamy dość taką szeroką – użyje takiego określenia kolokwialnego – ofertę – mówi prof. Jerzy Jurasik, dyrektor Instytutu Jazzu w Katowicach.
Ofertę przygotowała też Instytucja Kultury Katowice – Miasto Ogrodów. W odpowiedzi na ustanowienie przez UNESCO 30 kwietnia Światowym Dniem Jazzu, zrodził się pomysł kolejnego festiwalu. Jazzart rusza za dwa dni. – Myślę, że w stosunku do Śląskiego Festiwalu Jazzowego jest to całkowicie inny festiwal, całkowicie inny stylistycznie, estetycznie, odwołujący się trochę do innych nurtów muzycznych, ale też jak gdyby skierowany też do innej publiczności – mówi Marek Zieliński, Instytucja Kultury Katowice – Miasto Ogrodów.
Od tego nadmiaru jazzu w mieście urzędników raczej głowa nie rozboli. Katowice po cichu liczą, że zostaną wyróżnione przez UNESCO tytułem Miasta Kreatywnego w dziedzinie muzyki. – Już teraz spełniamy część kryteriów, które kwalifikują nas do tego tytułu na przykład, jeśli chodzi o Akademię Muzyczną funkcjonującą w mieście, wspieranie festiwali, infrastrukturę, nowe sale koncertowe – wylicza Jakub Jarząbek, UM w Katowicach.
Tym staraniom kibicuje wielki miłośnik jazzu Andrzej Kalinowski. Od dziesięciu już lat organizuje na Śląsku festiwal “Jazz i Okolice”. Nie ukrywa radości, że ta tradycja jazzu w Katowicach wciąż ma się dobrze. – Jest większe otwarcie na kulturę z uwagi, że politycy zauważyli, że kultura klei ludzi, coś powoduje, że się chcemy spotykać, chodzić do klubów, rozmawiać ze sobą – to ten jazz okazuje się najlepszym klejem – stwierdza Andrzej Kalinowski, organizator festiwalu “Jazz i Okolice”. Z tej jazzowej tubki wyciskać będzie można go już za kilka dni, kiedy wybrzmią pierwsze festiwalowe dźwięki.