RegionWiadomość dnia

Katowice walczą o festiwal Camerimage

Filmowe gwiazdy raz w roku błyszczą w Hollywood, w Cannes, ale także w Łodzi. Wśród nich młodzi, utalentowani. Ten nowy operatorski narybek na festiwalu Camerimage wypłynął dwa lata temu. – Zrobiłem jeden film za granicą, którego pewnie bez tej nagrody bym nie zrobił. Z prostej przyczyny: nie poznalibyśmy się z tym reżyserem, bo on się przez festiwal o mnie dowiedział – wspomina Tomasz Woźniczka, który zdobył Złotą Kijankę na festiwalu Plus Camerimage. Era festiwalu w Łodzi już się skończyła. Radni powiedzieli “nie”, więc w tym roku czerwony dywan organizatorzy muszą rozwinąć gdzie indziej. – Będziemy o tym rozmawiać z każdym miastem z osobna biorąc pod uwagę lokalne uwarunkowania, a najważniejszym warunkiem będzie umożliwienie festiwalowi rozwoju – informuje Marek Żydowicz, dyrektor festiwalu sztuki Plus Camerimage.

Rozwoju, o który chciałyby zadbać Poznań, Gdynia i Katowice, bo w łódzkim teatrze zrobiło się zbyt ciasno, a miasta zaproponowały przestrzeń i konkretne pieniądze. – Myślę, że jeszcze dzisiaj taka propozycja wyjdzie ze strony miasta Katowic, bo czas również odgrywa wielką rolę. A najistotniejsze są rozmowy z dyrekcją festiwalu, bowiem co do lokalizacji mamy tu wiele atutów – mówi Waldemar Bojarun, rzecznik UM w Katowicach. Trzysta milionów złotych – tyle Katowice chcą przeznaczyć na budowę Centrum Kongresowego, do którego chcą zaprosić festiwal Camerimage. Wsparcie mentalne popłynie z Wydziału Radia i Telewizji. – Z festiwali międzynarodowych, poza szopenowskim, ten jest najbardziej znaczący. Przyjeżdżają operatorzy z całego świata, ci najlepsi. Reżyserowie i aktorzy, wiec to jest jak mówi młodzież: top topów – podkreśla dr hab. Krystyna Doktorowicz, dziekan Wydziału Radia i Telewizji, UŚ.

Topowe jest też to, co ma Camerimage przyciągnąć do Katowic. Tyle, że do 2013 roku pozostanie wirtualne. A jeśli z Camerimage nic się nie zmontuje to zawsze można uderzyć w inne tony i innym artystom zaproponować pole do popisu. W grę wchodzi jeszcze mysłowicki OFF Festiwal. Tyle, że gościć chciałyby go nie tylko Katowice. – Naszą ambicją nie jest podkupywanie jakichkolwiek imprez z jakichkolwiek miast. Oczywiście najlepiej jest jeżeli twórcy takich festiwali rodzą się we Wrocławiu i wymyślają je we Wrocławiu – oznajmia Zbigniew Morawski, doradca prezydenta Wrocławia ds. mediów. Bo na przykład ci urodzeni w Mysłowicach na tamtejsze władze nie mogą liczyć. Mysłowiccy radni, podobnie jak łódzcy z opozycyjnego obowiązku zagłosowali przeciw prezydenckim pomysłom. Skreślili OFF Festiwal. – Nie bawmy się za publiczne pieniądze z kredytu. Prezydent chce znowu zaciągnąć kredyt nie tylko na organizację festiwalu, ale innych imprez w mieście i na to nie ma przyzwolenia – zaznacza Bernard Pastuszka, przewodniczący RM w Mysłowicach.

Ostateczna decyzja czy jednak wszystko zagra i festiwal zostanie na starym ma zapaść w ciągu dwóch tygodni, ale organizatorzy liczą nie tylko na gwarancje finansowe. – Partner musi być stabilny, nie może nas stawiać co roku pod ścianą na takiej zasadzie, że może będzie następna edycja, a może nie. To musi być miasto, które zapewni stałe partnerstwo i wiele lat rozwoju – podkreśla Krzysztof Głuchowski, pełnomocnik organizatora OFF Festiwalu.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

O ile to w ogóle możliwe w lokalnej demokracji, gdzie czas odmierzają kadencje.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button